Monika Hojnisz, polska biathlonistka, zakończyła miniony sezon Pucharu Świata na dziesiątym miejscu. To najlepszy wynik w karierze zawodniczki katowickiego AWF-u. Z naszą reprezentantką spotkał się Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM, który zapytał ją o podsumowanie sezonu, ale też o najbliższe plany – nie tylko sportowe.
Wojciech Marczyk, RMF FM: Dziesiąte miejsce w biathlonowym Pucharze Świata to twój najlepszy wynik w karierze, a przy okazji też najlepszy od sezonu 2015/16 wynik dla Polski, bo wtedy dziesiąta była Krystyna Guzik.
Monika Hojnisz: Tak, zrównała wynik Krystyny Guzik sprzed kilku lat, bo wtedy ona była w tej topowej dziesiątce. Na końcową klasyfikację składał się cały sezon, który dla mnie był bardzo dobry. To był mój najlepszy sezon w karierze - śmiało mogę tak powiedzieć. Dostarczył on mi naprawdę wiele radości, emocji, ale też chęci do dalszej pracy.
Początek sezonu miałaś wyśmienity. Miałem takie wrażenie, jak rozmawialiśmy, że sama nie do końca wierzyłaś, że może być tak dobrze.
Tak, bardzo fajnie to wszystko wyglądało, mam na myśli generalkę. Na ostatnich zawodach Pucharu Świata - właśnie o to walczyłam - o utrzymanie miejsca w tej czołowej dziesiątce. To był mój główny cel, moja motywacja. Od kilku lat każdy rozpoczynający się sezon był dla mnie wielką niewiadomą. Chciałam dobrze w niego wejść i chciałam, żeby cały sezon był równy. Żebym w każdym starcie walczyła o dobre miejsce. To był pierwszy rok, kiedy tak się udało. Dla mnie był to trochę szok. Nie spodziewałam się, że z taki hukiem wejdę w Puchar Świata zdobywając drugie miejsce. Ten wynik spowodował, że każdego następnego startu bardzo pragnęłam. Potem już niestety do końca sezonu nie stanęłam na podium, ale to jest biathlon. Biegowo wyglądało to całkiem dobrze i równo. Zawsze to strzelanie decydowało. Jednak po analizie - której normalny kibic nie robi - ja wiem, że to wyglądało fajnie.
Czujesz to, że w pewnym momencie sezonu szło gorzej? Czy po prostu brakowało szczęścia przy strzelaniu?
Tak naprawdę jesteśmy jeszcze świeżo po sezonie. Jeszcze przyjdzie czas, żeby to przeanalizować z trenerką. Sprawdzimy, dlaczego akurat na najważniejszej imprezie sezonu - Mistrzostwach Świata - ta moja dyspozycja była najsłabsza. Mogę trochę dziś odpowiedzieć, ale nie chcę się tłumaczyć. Przed startem w biegu na dochodzenie się rozchorowałam i nie wystartowałam. Nie chciała ryzykować, że wykluczy mnie to z innych biegów, a trochę startów do końca wtedy jeszcze było. Dla mnie to nie była łatwa decyzja. Cały czas zależało mi na zbieraniu punktów w generalce. Z perspektywy czasu wiem jednak, że to była dobra decyzja. Potem - może też z powodu tej choroby - moja dyspozycja nie była taka jak powinna.
Pamiętam naszą rozmowę przed sezonem. Sama mówiłaś, że twój cel to jest czołowa dwudziestka i to się udało spełnić.
Ja tak powiedziałam?
Tak. Celem była dwudziestka, a do tego równe starty i poprawa strzelania. Wszystko więc udało się spełnić.
W przyszłym roku musimy to powtórzyć, skoro w tym tak dobrze wyszło. A serio mówiąc, bo był mój cel, ale taki maksimum.
Sama nie byłaś przekonana do końca, że możesz to zrobić?
Tak. Sama zastanawiałam się, czy ja jestem w stanie to osiągnąć? Teraz już wiem, że tak.
Co się zmieniło w tym sezonie w porównaniu do poprzedniego? Różnica zdobytych punktów kosmiczna. Zmiana trenerki? Poprawa strzelania? Co miało wpływ?
Myślę, że wszystko. W sporcie na sukces składa się wiele czynników. Na pewno zmiana trenerki. Praca z trenerką Nadią była zupełnie inna niż w poprzednich latach. Oczywiście nie chcę powiedzieć, że nie mieli na to wpływu też inni trenerzy, z którymi wcześniej pracowała, bo każdy w jakiś sposób mnie ukształtował. Na pewno odpowiednia praca w tym sezonie przyniosła efekt. Strzelanie się zdecydowanie poprawiło. Procentowo leżak (strzelanie w pozycji leżącej) wyglądał super. Gorzej ze stójką. To pokazuje też, że dalej mam nad czym pracować. Wiem nawet, co muszę zrobić, żeby się to poprawiło.
Trenerka Biłowa znalazła do ciebie klucz?
Wydaje mi się, że znalazła klucz, o którym ja nawet jeszcze nie wiem. W tym sezonie wyglądało to tak, że gdy zaczęła prowadzić kadrę, to mnie obserwowała. Co chciała, to mówiła. Ja nad tym pracowałam. Jednak też nie do końca wprowadzała te wszystkie zmiany, które chciała wprowadzić. Sama mi tłumaczyła, że jestem doświadczoną zawodniczką i pracujemy pierwszy rok, a są Mistrzostwa Świata, nie możemy więc na siłę wszystkiego zmieniać. Wiem, że po obserwacji mnie, ma jeszcze dużo pomysłów na zmiany, ale przyjdzie o tym czas porozmawiać przed nowym sezonem.
Jakie są twoje najbliższe plany? Odpoczynek w domu w Chorzowie?
Tak naprawdę w domu jestem trzy dni. Powiem szczerze, że dziwnie się czuję, że nie muszę się pakować i nigdzie wyjeżdżać (śmiech). To jest fajne, może wreszcie zejść ze mnie powietrze. Ja uwielbiam przebywać w domu, jestem typem domownika. Dla mnie więc to jest mega czas, na pewno szybko znów zleci. Na pewno dużo odpoczynku. Została mi jeszcze przygoda z uczelnią, też będą chciała to ogarnąć.
Będziesz biegać w Parku Śląskim w Chorzowie na nartorolkach?
Myślę, że tak. W Chorzowie to jest jedyne właściwie miejsce, gdzie można w pełni spokojnie pobiegać.
Na razie nie myślisz jeszcze o letnich startach?
Nie. Chociaż lato to dla nas najważniejszy okres. Wtedy się nad wszystkim pracuje. W zimę można się już tylko drapać w głowę i myśleć, co się zawaliło latem. Teraz na pewno ruszać się muszę. To jest okres roztrenowania, więc gdzieś w kwietniu pewnie wyskoczę sobie jeszcze na narty - dla przyjemności.
Ale zjazdówki czy biegówki?
Biegówki (śmiech), ale myślę, że o stok zahaczę. Może niekoniecznie na narty, ale całe życie chciałam się nauczyć jeździć na snowboardzie - deskę już mam, ale na razie tylko mam. (śmiech)
Czas nadrobić zaległości?
Mam nadzieję, że w tym roku to się uda.
Sporo czasu też, pewnie teraz zajmują przygotowania do ślubu?
Tak. To prawda. Każdy, kto ma to już za sobą, na pewno wie, że nie da się załatwić wszystkiego z dnia na dzień. To wymaga wielkich przygotowań i sporo czasu.
To jest jednak chyba przyjemna bieganina? Ja nie wiem, czy twój narzeczony Maciej Staręga (reprezentant Polski w biegach narciarskich) ma świadomość, że jego przyszła żona ma pozwolenie na broń?
Oj, ma świadomość już od paru lat. Nie bierze "kota w worku" (śmiech). To jest bardzo przyjemny czas, ale pewnie jak już będzie bliżej wesela to już będzie o wiele więcej nerwów i stresu. Mam jednak nadzieję, że nie damy się zwariować.