Jan Bury został "jedynką" PSL w Rzeszowie. Listy zostały zatwierdzone w głosowaniu elektronicznym. Tymczasem w Sejmie jest już wniosek o uchylenie mu immunitetu. Katowicka Prokuratura Apelacyjna chce postawić Buremu zarzuty przekroczenia uprawnień. Według śledczych polityk PSL miał wpływać na decyzje o wyborze niektórych kandydatów na stanowiska w delegaturach NIK.
Według informacji PAP ze źródeł w PSL ludowcy zdecydowali się na nietypową formę glosowania - z pomocą maili i sms-ów - bo nie byli pewni, czy na konwencji wyborczej będzie kworum konieczne do podjęcia decyzji o zatwierdzeniu list.
Decyzja o zatwierdzeniu list została podjęta w formie elektronicznej, a wyniki tego głosowania zostaną przedstawione dzisiaj w trakcie konwencji - powiedział Szef Rady Naczelnej PSL Jarosław Kalinowski. Potwierdził też, że szef klubu PSL Jan Bury będzie startował z jedynki w Rzeszowie.
Zdaniem polityków PSL, z którymi rozmawiała PAP, przed konwencją rozważano też, by przesunąć szefa klubu ludowców na ostatnie miejsce rzeszowskiej listy, jednak ten pomysł nie zyskał poparcia. Bury jest liderem podkarpackiego PSL, a gdyby stracił jedynkę rozpętałoby się piekło, bo każdy z kandydatów chciałby zająć jego miejsce - powiedział PAP jeden z ludowców.
Cieszę się, że to wyborcy, a nie oficerowie służb będą decydować w mojej sprawie - mówi naszemu reporterowi Krzysztofowi Zasadzie szef klubu ludowców Jan Bury. Uśmiech nie schodził z jego twarzy, wciąż też utrzymywał, że zarzuty prokuratury wobec niego to absurd. Zapoznałem się już z tym wnioskiem i oczekuję właściwych decyzji, właściwych komisji i być może także Sejmu w tej sprawie. I dalej podtrzymuję to - nie mam sobie nic do zarzucenia w tej sprawie. Jestem gotów złożyć stosowne wyjaśnienia, przed stosowną komisją sejmową, a także przed Sejmem – stwierdził.
Jest jednak mało prawdopodobne, że do końca kadencji to nastąpi. Ten ruch władz PSL-u może oznaczać, że spektakl z pozbawianiem Burego immunitetu będzie jeszcze trwał miesiącami. Jeśli dostanie się znów do Sejmu, jego los będzie zależał od koalicyjnych układanek. Co ciekawe, żaden z ludowców, z którymi rozmawiał reporter RMF FM, nie ma problemu z tym, że Jan Bury otwiera podkarpacka listę do Sejmu.
Przewodniczący PSL Janusz Piechociński nie widzi żadnego problemu w tym, że listę wyborczą w Rzeszowie otworzy polityk, któremu prokuratura chce stawiać zarzuty w aferze z ustawianiem konkursów w NIK. Piechociński twierdzi, że na razie nie ma żadnych, twardych dowodów wobec Burego. Nie mogę się zgodzić, by zabijać człowieka gazetą - mówi Janusz Piechociński reporterowi RMF FM. Według szefa ludowców wniosek prokuratury do Sejmu to żaden powód odsuwania partyjnego kolegi od list wyborczych.
Dla ludzkości, dla humanizmu, uratowanie dobrego imienia jednego człowieka to uratowanie całego świata, ktoś kiedyś coś takiego powiedział. Ja nie chce być wśród tych, którzy będą Burych, Kwiatkowskich, Malinowskich przepraszać – stwierdził.
Szef PSL Janusz Piechociński otwiera listę w okręgu podwarszawskim. Na tej samej liście znajdzie się poseł Artur Dębski, b. polityk Twojego Ruchu Janusza Palikota. W Warszawie po fiasku rozmów m.in. z b. wiceszefem MON Waldemarem Skrzypczakiem i współzałożycielem partii Biało-Czerwoni Grzegorzem Napieralskim, który ostatecznie wystartuje do Senatu z poparciem Platformy, liderem listy ma być wiceminister sportu i turystyki Tomasz Jędrzejczak.
W Łodzi listę otwiera b. szef policji Marek Działoszyński, a za nim będzie poseł John Godson.
"Jedynką" w Tarnowie będzie minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Były prezes PSL Waldemar Pawlak, który w poprzednich wyborach parlamentarnych zawsze otwierał listę kandydatów ludowców w okręgu płocko-ciechanowskim, zrezygnował ze startu do Sejmu i będzie się ubiegał o miejsce w Senacie. "Jedynkę" po Pawlaku obejmie szef sejmowej komisji samorządu terytorialnego Piotr Zgorzelski.
Przy układaniu list założono, że w co najmniej 10 okręgach liderkami powinny by kobiety. W Olsztynie "jedynką" będzie wiceszefowa PSL Urszula Pasławska, a w Kaliszu szefowa sztabu wyborczego ludowców senator Andżelika Możdżanowska.
Z wniosku prokuratury o uchylenie Buremu immunitetu, który trafił do Sejmu, wynika, że szef klubu PSL podżegał do popełnienia przestępstw "nadużycia władzy", wpływając na decyzje w NIK.
Wnioskiem skierowanym przez prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta komisja regulaminowa ma się zająć 23 września.
W uzasadnieniu wniosku napisano, że Bury wykorzystując stanowisko szefa klubu PSL i funkcję posła, przyczynił się do powołania na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofa Kwiatkowskiego (został on wybrany głosami PO, PSL i SLD w lipcu 2013 r., a funkcję objął w sierpniu, kiedy minęła 6–letnia kadencja poprzedniego szefa Izby Jacka Jezierskiego).
Z poparciem ówczesnego posła Platformy - jak podała prokuratura we wniosku – polityk PSL „wiązał uzyskanie realnego wpływu na niektóre decyzje” podejmowane przez niego jako prezesa NIK, a w szczególności dotyczące obsady stanowisk kierowniczych, jak pozostawienie w 2013 r. na stanowisku wiceprezesa NIK b. senatora PSL Mariana Cichosza.
We wniosku prokuratury podkreślono, że Bury - po objęciu funkcji szefa NIK przez Kwiatkowskiego - przekazywał mu dyspozycje konsultowane wcześniej z Marianem Cichoszem, który z kolei „przekazywał mu informacje, jakie uzyskał w związku z pełnioną funkcją wiceprezesa NIK”.
W ocenie prokuratury te informacje zwiększyły wpływ szefa klubu ludowców na decyzje podejmowane w Izbie. „Jan Bury był szczególnie zainteresowany obsadzaniem stanowisk dyrektora i wicedyrektora delegatury NIK w Rzeszowie, gdyż ta delegatura, zgodnie z właściwością miejscową, realizuje kontrole w instytucjach publicznych, gdzie stanowiska kierownicze zajmują osoby powiązane z Janem Burym, a przedmiot kontroli niejednokrotnie dotyczy działalności tych osób” – podano w dokumencie.
Według prokuratury jako wiceszefa rzeszowskiej delegatury NIK Bury wskazał Kwiatkowskiemu i Cichoszowi kontrolera NIK Pawła Adamskiego, który – zdaniem prokuratorów – był związany z Burym od 1992 r., pracując jako jego sekretarz i asystent. W dokumencie zaznaczono, że Adamski w 2001 r. złożył podanie o pracę w NIK, a w 2004 roku zdał egzamin kontrolerski „z wynikiem dostatecznym”.
„W związku z zatrudnieniem w Najwyższej Izbie Kontroli Paweł Adamski deklarował Janowi Buremu, że będzie realizował wydawane przez niego polecenia, informował go również na bieżąco o wewnętrznej sytuacji w NIK” – napisano we wniosku, w którym są też fragmenty dwóch rozmów Burego i Adamskiego - z września i października 2013 roku.
Według prokuratury 25 września 2013 r. Bury spotkał się z Kwiatkowskim w jednej z warszawskich restauracji i ustalił, że w celu wybrania Adamskiego jako kandydata na stanowisko wiceszefa delegatury NIK w Rzeszowie, szef NIK powoła siebie na członka komisji konkursowej, a w jej skład wejdzie też Cichosz.
W wyniku przeprowadzonego 17 października 2013 r. konkursu jednym z wicedyrektorów rzeszowskiej delegatury Izby został Adamski, choć - jak zaznaczono w dokumencie – miał najmniejszą wiedzę i doświadczenie ze wszystkich kandydatów.
Obszerny fragment wniosku prokuratury dotyczy także wpływania przez Burego na wyniki kontroli budowy farmy wiatrowej w gminie Chmielnik na Podkarpaciu. Inwestycja ostatecznie nie powstała.
We wniosku podkreślono, że Bury „swoim zachowaniem wyczerpał znamiona podżegania do popełnienia przestępstw nadużycia władzy” przez Kwiatkowskiego i Cichosza.
Według prokuratury „na negatywną ocenę motywacji Jana Burego ma również istotny wpływ to, że dążąc swoimi działaniami do realizacji partykularnych interesów, wykorzystał mandat posła na Sejm RP, wskazując, że działał jak sam podkreślał: "niby w interesie Narodu".
Prokurator generalny pod koniec sierpnia skierował do Sejmu wnioski Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach o uchylenie immunitetów prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego (ma go jako szef NIK) oraz Burego (jako posła). Bez uchylenia immunitetu prokuratura nie może postawić zarzutu osobie nim objętej.
Prokuratura chce przedstawić Kwiatkowskiemu i Buremu zarzuty z art. 231 kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień - co jest zagrożone karą do 3 lat więzienia. Jak przypomina reporter RMF FM - wszystko zaczęło się od wykrycia tzw. afery podkarpackiej i sprawy byłego marszałka Podkarpacia z PSL Mirosława K. CBA wszczęło wtedy operację specjalną i stosując - między innymi podsłuchy - nagrało rozmowy szefa klubu ludowców w Sejmie Jana Burego z prezesem NIK-u Krzysztofem Kwiatkowskim.
(mpw)