"Okien w mieszkaniach nie ma, folii i odzieży też nie ma. Śpimy w tym, w czym chodzimy" - opowiada pani Olena Wiktoriewna, mieszkanka zniszczonej części Charkowa. Choć temperatura w dzień utrzymuje się jeszcze na plusie, brak ogrzewania i prądu już teraz daje się we znaki - zwłaszcza w nocy. Tym, którzy najbardziej cierpią z tego powodu, czyli poszkodowanym ukraińskim cywilom, pomagamy w ramach akcji "Pomożemy Wam przetrwać tę zimę". Zbieramy pieniądze wraz z Instytutem Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego. Partnerem akcji jest RMF FM.
TUTAJ ZNAJDZIECIE LINK DO ZBIÓRKI>>>
Kolejne informacje o dalszych ograniczeniach w dostawach energii podaje jej państwowy dostawca w Ukrainie. Z brakiem prądu i ogrzewania muszą się liczyć mieszkańcy obwodów sumskiego, połtawskiego i charkowskiego. Powodem są oczywiście zniszczenia infrastruktury, spowodowane rosyjskimi ostrzałami.
Nie widać tu nikogo, pusto. Ludzie w pracy albo siedzą w domach - mówi mieszkaniec Sałtiwki, jednej z największych dzielnic mieszkaniowych Charkowa. Tego pełnego wysokich bloków rejonu największego po Kijowie miasta Ukrainy również nie oszczędził rosyjski ostrzał. Na nagraniu z przylegającej do blokowiska ulicy widać wykopy i fragmenty rur ciepłowniczych. To wyraźny ślad prac miejskich służb, które próbują zdążyć przed zimą. Marne szanse, za miesiąc będą tu już silne mrozy i śnieg - tłumaczy mieszkaniec dzielnicy.
W rejonach najbardziej dotkniętych wojennymi zniszczeniami zostały tysiące ludzi. To zazwyczaj starsi ludzie, którzy obawiali się ewakuacji w nieznane. W zniszczonych miastach zostały też osoby, które po prostu nie chciały opuszczać swojej ojczyzny po rosyjskiej inwazji. Zbliżająca się zima może okazać się dla nich ekstremalnie trudna. Choć temperatura utrzymuje się jeszcze na plusie, brak ogrzewania i prądu już teraz daje się we znaki. Zwłaszcza w nocy, o czym opowiada pani Olena Wiktoriewna, również mieszkanka zniszczonej części Sałtiwki.