27-letni mieszkaniec Browarów w obwodzie kijowskim oferował pomoc w ewakuacji ludzi z oblężonego przez Rosjan Mariupola. Nie podjął żadnej akcji ratunkowe, a żerowanie na strachu o życie najbliższych potraktował jako sposób na wyłudzenie pieniędzy. O sprawie poinformował komendant policji ukraińskiej Ihor Kłymenko.
Oszust zarejestrował się jako wolontariusz i pomagał prowadzić dokumentację cywilów przebywających w oblężonym mieście.
Gdy natrafił w internecie na post dziewczyny, która prosiła o pomoc w wywiezieniu z Mariupola jej matki i ojczyma, skontaktował się z nią i obiecał zorganizowanie ewakuacji za 10 tys. hrywien (1500 zł). Dziewczyna przelała pieniądze, ale zamiast pomocy otrzymała informację o ich śmierci.
Rzeczniczka kijowskiej prokuratury Nadija Maksymec powiedziała portalowi Ukrainska Prawda, że młody człowiek sprawiał wrażenie uczciwego i odpowiedzialnego. Zdaniem śledztwa jego obietnice przyczyniły się do tego, że poszkodowana nie zdołała uratować bliskich, bo nie szukała innych możliwości ewakuacji.
Mężczyzna został aresztowany przez sąd na 50 dni. Podejrzewa się go o przejęcie cudzego majątku poprzez nadużycie zaufania oraz pozostawienie bez pomocy osób przebywających w stanie zagrożenia życia, co przyczyniło się do ich śmierci.