Na ulicach Chersonia już od połowy października zaczęło ubywać wojskowych rosyjskich, a z budynków znikały rosyjskie flagi - informuje BBC. Oficjalny rozkaz o wycofaniu się z okupowanego przez wojska rosyjskie miasta ogłoszono w Moskwie w środę.
Trójkolorowe flagi rosyjskie zaczęły znikać z budynków w Chersoniu przed początkiem listopada. Mieszkańcy odebrali to jako przygotowania do poddania miasta - opisuje rosyjska redakcja BBC. Rozmówcy BBC opisują też, że od połowy października zaczęło ubywać w mieście wojskowych rosyjskich. Część wojskowych zaczęła chodzić "po cywilu".
25-letnia Elena, która całą okupację przeżyła w Chersoniu, opowiada, że wojska rosyjskie już po 20 października opuściły większość punktów kontrolnych, w tym ważny posterunek ustawiony przed częścią miasta leżącą na wyspie Karantynnyj Ostriw.
To był najbardziej agresywny punkt kontrolny. Były tam zakłady remontu statków, z których wywozili wszystko - od warsztatów do złomu - opowiada kobieta. Opisuje, że niektórzy z jej znajomych byli przeszukiwani na tym posterunku, rozbierani i bici. Teraz kobieta pokazuje nagranie wideo, na którym na porzuconym punkcie kontrolnym powiewa flaga ukraińska.
Inny mieszkaniec Chersonia, który nie wyjechał na terytoria zajęte przez Rosję, 75-letni Hryhorij potwierdza, że flagi i symbole rosyjskie znikały z ulic już od pewnego czasu.
Sam zerwałem flagę raszystowską, która wisiała na szkole na końcu naszej ulicy. Miesiąc wcześniej można było (za to) trafić do katowni, a teraz wojskowych było dużo mniej i nie obchodziło ich to - opowiada.
Z Chersonia wywieziono do Rosji wszystkich mieszkańców państwowego domu opieki dla osób starszych - opowiada BBC pracownica tej placówki, przedstawiona jako Swietłana. Teraz Swietłana jest razem ze swymi podopiecznymi w Kraju Krasnodarskim na południu Rosji. Opisuje, że nie chciała wyjeżdżać z Chersonia, ale zwierzchnicy nie pozostawili wyboru. Przyznaje zarazem, że nie wszyscy z jej kolegów wyjechali.
Podczas gdy dokumenty o zamknięciu placówki podpisywano w okupacyjnej administracji miejskiej, sama ta administracja "siedziała na walizkach" - opisuje Swietłana. Rosjan wywożono oddzielnie - mówi kobieta. Rosjanie, o których mówi, to pracownicy administracji okupacyjnej Chersonia, przywiezieni z anektowanego Krymu po zajęciu miasta przez Rosjan.
BBC określa decyzję Moskwy o wycofaniu się z Chersonia jako "dotkliwy cios dla ambicji armii rosyjskiej, nawet jeśli rację mają urzędnicy ukraińscy, których zdaniem zbyt wcześnie jest, by mówić o całkowitym poddaniu miasta".
W środę minister obrony Rosji Siergiej Szojgu wydał rozkaz wycofania się rosyjskich sił na lewy brzeg Dniepru. Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak podkreślił, że jest zbyt wcześnie, by mówić o rosyjskim wycofaniu się z okupowanego Chersonia. Dopóki w Chersoniu nie powiewa ukraińska flaga, nie ma sensu mówić o wycofaniu rosyjskich sił z miasta - oświadczył.