Za zabójstwem Jewgienija Prigożyna stoi sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew - wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez "The Wall Street Journal". Pod skrzydłem maszyny, którą leciał m.in. założyciel Grupy Wagnera, podłożono małą bombę. To ona miała być odpowiedzialna za eksplozję. Patruszew wcześniej ostrzegał Putina, że Prigożyn ma coraz większe wpływy i stanowi zagrożenie dla Kremla.

23 sierpnia założyciel Grupy Wagnera, a także inni przedstawiciele kierownictwa wagnerowców, m.in. Dmitrij Utkin, zginęli w katastrofie lotniczej w obwodzie twerskim. W ocenie większości analityków ich śmierć była zemstą Kremla za bunt i "marsz na Moskwę" z 24 czerwca.

Wcześniej Prigożyn wielokrotnie krytykował m.in. rosyjskie ministerstwo obrony oraz Putina za porażki na froncie z Ukrainie.

"Prigożyn stał się niebezpieczny"

Według najnowszych ustaleń "The Wall Street Journal" Prigożyn został zabity, a operację zorganizował szef Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew. To właśnie on ostrzegał Putina, że poleganie na Prigożynie i jego najemnikach w wojnie z Ukrainą daje szefowi wagnerowców coraz większe wpływy i stanowi zagrożenie dla Kremla. Gdy Prigożin wszczął bunt, Patruszew dostrzegł w tym szansę na pozbycie się go na zawsze.

Według "WSJ" Patruszew zaczął ostrzegać Putina przed niebezpieczeństwem Prigożyna już latem 2022 roku. Prezydent Rosji nie posłuchał jego słów, gdyż wagnerowy odnosili sukcesy na polu bitwy. Według rozmówcy publikacji, byłego oficera rosyjskiego wywiadu, sytuacja ta uległa zmianie w październiku 2022 roku.

Wtedy Prigożyn miał zadzwonić do Putina i w brutalny sposób narzekał na brak amunicji, co doprowadziło do dużych strat. Źródło "WSJ" twierdzi, że Patruszew był w tym momencie w biurze Putina. Szef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa uznał, że Prigożyn stał się niebezpieczny i przestał szanować władzę Kremla.

Bomba zamontowała pod skrzydłem

Putin ignorował kolejne skargi Prigożyna dotyczące dostaw, w tym konflikty publiczne z rosyjskim kierownictwem wojskowym, nie odpowiadając na apele szefa Grupy Wagnera - pisze WSJ. W czerwcu 2023 r., kiedy Prigożin rozpoczął bunt, Patruszew "rozpoczął działania" - przekazano.

Według źródeł "WSJ" szef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa wezwał funkcjonariuszy sympatyzujących z Prigożynem i poprosił ich, aby przekonali szefa Grupy Wagnera do zaprzestania buntu. Patruszew szukał także mediatorów, aby rozwiązać konflikt w krajach sąsiednich. Oprócz Aleksandra Łukaszenki był to także prezydent Kazachstanu Kasym-Jomart Tokajew.

Po zakończeniu buntu Patruszew zaczął opracowywać plan morderstwa. Według źródeł "WJS" w zachodnich agencjach wywiadowczych, później pokazano te plany Putinowi, który nie sprzeciwił się im.

23 sierpnia szef wagnerowców czekał na lotnisku Szeremietiewo, podczas którego jego samolot był sprawdzany i przygotowywany do odlotu. Według rozmówców "WSJ" w zachodnich wywiadach, właśnie w tym momencie pod skrzydło podłożono małą bombę.

Pół godziny po starcie, na wysokości około 8,5 tys. metrów, eksplodowała bomba. Wszystkie dziesięć osób na pokładzie zginęło. 

Kreml zaprzecza jakiemukolwiek udziałowi w śmierci Prigożyna. Dmitrij Pieskow nazwał te doniesienia "pulp fiction".