Brytyjski koncern Shell zamierza wycofać się z rosyjskiego rynku ropy i gazu. Już wcześniej firma zapowiedziała rezygnację ze wspólnych przedsięwzięć z Gazpromem.
Shell w pierwszej kolejności zamierza natychmiastowo zaprzestać wszelkich spotowych zakupów rosyjskiej ropy. Nie przedłuży także na nią kontraktów terminowych, zamknie swoje stacje benzynowe w Rosji oraz zakłady produkujące paliwa lotnicze i smary.
We współpracy z krajami zachodu Shell przebuduje łańcuch dostaw ropy tak, by wykluczyć rosyjski surowiec. Jak podkreślają przedstawiciele firmy, poszukiwanie alternatyw może zająć kilka tygodni i doprowadzić do spadku wydajności wielu rafinerii koncernu.
W rozmowach z rządami na całym świecie omówimy szczegółowo konsekwencje biznesowe, w tym znaczenie bezpiecznych dostaw energii do Europy i na inne rynki, w zgodzie z obowiązującymi sankcjami - powiedział dyrektor generalny Shella Ben van Beurden.
W weekend Shell został skrytykowany za zakup rosyjskiej ropy po obniżonej cenie. Zdajemy sobie sprawę, że nasza decyzja z zeszłego tygodnia o zakupie ładunku rosyjskiej ropy naftowej nie była właściwa i przepraszamy - powiedział van Beurden,
Koncern zamierza także wycofać się w całości z rosyjskiego rynku węglowodorów (a więc też gazu ziemnego i skroplonego), jednak cała operacja będzie przeprowadzana stopniowo.
Po tym, jak Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę 24 lutego liczne kraje Zachodu wprowadziły sankcje na Moskwę. W następstwie koncern Shell ogłosił zakończenie wspólnych przedsięwzięć z rosyjskim Gazpromem. Chodziło m.in. o pozbycie się udziałów w terminalu Sachalin II. Brytyjski gigant naftowy zamierza także zrezygnować z wkładu w Nord Stream 2.
Już wcześniej Amerykanie sugerowali, że mogą nałożyć sankcje na eksport rosyjskich surowców energetycznych. Rosyjska ropa stanowi 7 proc. globalnych dostaw surowca.