Szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński poinformował, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego współdziałając z policją zidentyfikowała i zatrzymała dwóch Rosjan, którzy w Krakowie i Warszawie kolportowali materiały propagandowe Grupy Wagnera.

Pierwsze informacje o naklejkach promujących Grupę Wagnera w krakowskiej przestrzeni miejskiej pojawiły się w czwartek. Sprawę na Facebooku nagłośnił krakowski radny Łukasz Wantuch.

"Bardzo dziwna i zagadkowa sprawa. W Krakowie pokazały się plakaty reklamujące werbunek do... Grupy Wagnera. To jakaś prowokacja, okazało się, że nie tylko w Krakowie" - przekazał.

Druki w formacie A5 z napisem: "We are here. Join us" - czyli "Jesteśmy tutaj. Dołącz do nas" oraz kodem QR, który po zeskanowaniu prowadzi do rosyjskojęzycznej strony informacyjnej wagnerowców, pojawiły się w kilku miejscach. Przyklejone były m.in. na murach i filarach wiaduktu. Doniesienia o takich samych materiałach zaczęły napływać również z Warszawy.

Sprawą od razu zajęła się policja. Policja bada sprawę, aby dotrzeć do ludzi za to odpowiedzialnych. Zostały wykonane m.in. oględziny, sprawdzany jest monitoring z rejonów, gdzie pojawiły się te kartki - mówiła Katarzyna Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji.

W poniedziałek rano minister koordynator służb specjalnych, minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński poinformował, że ABW przy współpracy z policją zatrzymała w tej sprawie dwóch Rosjan.

"ABW współdziałając z Policją zidentyfikowała i zatrzymała dwóch Rosjan, którzy w Krakowie i Warszawie kolportowali materiały propagandowe Grupy Wagnera. Obaj usłyszeli zarzuty, dot. m.in. szpiegostwa, i trafili do aresztu" - napisał na X (dawniej znanym jako Twitter) szef MSWiA Mariusz Kamiński.

Według ustaleń śledczych, zatrzymani obywatele Rosji 10 sierpnia rozklejali ulotki z logiem rosyjskiej militarnej grupy Wagnera w Krakowie, zaś 11 sierpnia w Warszawie. "Rosjanie posiadali ponad 3 tysiące materiałów propagandowych promujących Grupę Wagnera, które zostały im przekazane w Moskwie" - poinformowało biuro prasowe ministra koordynatora służb specjalnych.

"Aleksiej T. i Andriej G. rozkleili łącznie około 300 ulotek we wskazanych im miejscach publicznych na terenie Krakowa i Warszawy. W sumie zlecono im umieszczenie materiałów w kilkuset miejscach publicznych w obu miastach w Polsce" - podano w komunikacie.

Jak ustalili śledczych, Rosjanie swoje działania dokumentowali na bieżąco, fotografując miejsca oklejone materiałami propagandowymi. "Na podstawie materiału fotograficznego otrzymywali wynagrodzenie od stronny rosyjskiej - w sumie za zlecone zadania mieli otrzymać nawet do 500 tys. rubli rosyjskich (ok. 20 tys. zł)" - przekazało biuro ministra koordynatora służb specjalnych. Dodało przy tym, że Rosjanie, po wykonaniu zadań w Krakowie i Warszawie, planowali w dniu 12 sierpnia opuścić Polskę.

"Do zatrzymań obu podejrzanych doszło dzięki współpracy ABW z funkcjonariuszami małopolskiej i mazowieckiej policji. Przy zatrzymanych zabezpieczono duże ilości materiałów propagandowych oraz nośniki danych. Ustalono również, że zatrzymani na bieżąco kontaktowali się ze swoimi mocodawcami, którzy wysyłali obu zatrzymanym wskazówki dotyczące podejmowanych działań" - dodało biuro prasowe ministra koordynatora służb specjalnych.

Prokuratura postawiła zatrzymanym szereg zarzutów, w tym działania w obcym wywiadzie przeciwko Polsce, udziału w międzynarodowym związku o charakterze zbrojnym mającym na celu popełnianie przestępstw o charakterze terrorystycznym, prowadzenia zaciągu do zakazanej prawem międzynarodowym służby najemnej oraz stosowania, używania i propagowania symboli i nazw wspierających agresję zbrojną Rosji na Ukrainę.

Zgodnie z decyzją sądu zatrzymani trafili do tymczasowego aresztu. Obu podejrzanym grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

Opisywana działalność podejrzanych to element rosyjskiej wojny hybrydowej przeciwko Polsce. Prokuratura Krajowa podała, że podejrzani podejmowali już podobne działania w innych miastach UE, w tym w Berlinie i Paryżu, oraz planowali dalsze tego typu czynności.

Grupa Wagnera na Białorusi

Polskie i litewskie władze zgodnie twierdzą, że na Białorusi przebywa co najmniej 4 tysiące najemników Grupy Wagnera. Trafili oni tam po buncie, do którego doszło 24 czerwca.

Wagnerowcy najpierw zajęli Rostów nad Donem, a następnie ruszyli w kolumnie pancernej w kierunku Moskwy. Rebelia zakończyła się po negocjacjach szefa Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna z Łukaszenką, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem. Na mocy porozumienia najemnicy, którzy zdecydowali się pozostać w Grupie Wagnera, mogli wyjechać na Białoruś.

W związku z obecnością najemników Jewgienija Prigożyna na Białorusi, Ministerstwo Obrony Narodowej zdecydowało o wzmocnieniu oddziałów na granicy z tym krajem.

Szef resortu obrony Mariusz Błaszczak poinformował, że łącznie przy granicy znajdzie się około 10 tys. żołnierzy, z czego 4 tys. będzie bezpośrednio wspierać straż graniczną.