Od buntu Grupy Wagnera w Rosji minął już miesiąc, wciąż jednak pojawiają się nowe doniesienia w tej sprawie. Jak pisze "Washington Post", powołując się na źródła wywiadowcze, Władimir Putin miał wiedzieć o planowanym buncie co najmniej dwa dni wcześniej, jednak był "sparaliżowany" i nie zrobił nic, by powstrzymać rajd ekipy Jewgienija Prigożyna.
Według cytowanych przez gazetę ukraińskich i europejskich oficjeli, Putin "był sparaliżowany i niezdolny do zdecydowanego działania"; przez większość dnia nie wydał żadnego rozkazu. W obliczu braku takich rozkazów, lokalni dowódcy zdecydowali o niepowstrzymywaniu wagnerowców. Wielu z nich nie mogło uwierzyć, że bunt rozpoczął się bez przyzwolenia Kremla.
"WP" cytuje też oceny wywiadowcze, mówiące o tym, że rosyjskie służby informowały Putina przez "co najmniej dwa lub trzy dni" o możliwych działaniach Prigożyna, lecz nie zrobił nic poza wzmocnieniem bezpieczeństwa na Kremlu i kilku strategicznych obiektach.
Putin miał czas, by podjąć decyzję o likwidacji (rebelii) i aresztowaniu organizatorów. Potem, kiedy to się zaczęło dziać, był paraliż na wszystkich szczeblach (...). Było absolutne przerażenie i dezorientacja. Przez długi czas nie wiedzieli, jak się zachować - powiedział jeden z europejskich rozmówców dziennika.
Inny oficjel zauważył, że część ludzi w rosyjskim wojsku i służbach popierała Prigożyna i jego żądania - podobnie jak wielu szeregowych żołnierzy - zaś wysoki rangą przedstawiciel NATO stwierdził, że niektórzy wysoko postawieni decydenci w Moskwie wydawali się gotowi, by ustawić się za oligarchą, gdyby jego żądania zostały spełnione.
Wydaje się, że są ważni ludzie w strukturach siłowych, którzy w pewnym sensie na to czekali - powiedział anonimowy urzędnik.
Z kolei inni, przerażeni rebelią, byli zawiedzeni słabą reakcją Kremla i ocenili, że zwiastuje ona czas głębokich problemów.
Wszyscy słyszeliśmy te oświadczenia. Nie zawsze były spójne. Przez pewien czas, nie wiedzieli jak zareagować - powiedziała dziennikowi osoba z rosyjskich kręgów dyplomatycznych. Wskazała na sprzeczne oświadczenia Putina, który na początku nazwał Prigożyna zdrajcą i rozkazał zdławić bunt, a później mówił że uniknięto rozlewu krwi z jego bezpośredniego rozkazu.
Inni członkowie kremlowskich elit mieli powiedzieć, że spodziewają się dalszych podziałów na tle wojny na Ukrainie.
Rosja jest krajem zasad mafijnych. A Putin popełnił niewybaczalny błąd. Stracił reputację najtwardszego człowieka w mieście - powiedział rozmówca, opisany jako "moskiewski finansista, powiązany z rosyjskimi służbami wywiadowczymi".
Według innych źródeł gazety, Putin został zmuszony pójść na układ z Prigożynem ze względu na stopień powiązania Grupy Wagnera z interesami rosyjskich służb, a także roli jaką odgrywa w Afryce i na Bliskim Wschodzie oraz "ogromne ilości informacji" - powiedział działacz na rzecz praw człowieka Władimir Osieczkin.
Oni stworzyli sobie potwora - stwierdził jeden z europejskich oficjeli.
24 czerwca wagnerowcy zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Szef najemników Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.
W piątek 14 lipca portal Sky News powiadomił, że pięć dni po nieudanej próbie buntu w Rosji jego przywódca Jewgienij Prigożyn miał spotkać się z Władimirem Putinem, który zaproponował, by dowodzeni przez Prigożyna bojownicy z Grupy Wagnera walczyli odtąd w strukturach rosyjskiej armii. Szef wagnerowców odrzucił tę propozycję.