Szef kancelarii premiera Węgier Gergely Gulyás powiedział podczas konferencji prasowej, że Władimir Putin nie zostałby aresztowany po przybyciu na Węgry. Jak wyjaśnił, ma to związek z węgierskim prawem.
Gergely Gulyás odniósł się do wydania przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) w Hadze nakazu aresztowania Władimira Putina w związku z podejrzeniami o zbrodnie wojenne. Nakaz został wydany m.in. w związku z podejrzeniem uprowadzenia i wywiezienia z podbitych obszarów ukraińskich dzieci w głąb Rosji.
Powodem ewentualnego braku aresztowania prezydenta ma być to, że statut MTK nie został na Węgrzech ogłoszony, bo uznano go za niekonstytucyjny.
Szef kancelarii premiera Viktor Orbán dodał również, że obecnie w koalicji parlamentarnej Fidesz-KDNP trwa debata nad ratyfikacją przyjęcia Szwecji do NATO. W sprawie Finlandii parlament ma zagłosować 27 marca.
Oprócz Władimira Putina, osobny list gończy wydano za Marią Lwową-Bełową, rosyjską komisarz ds. praw dziecka. Zarzuty wobec niej dotyczą tych samych przestępstw, co wobec prezydenta Rosji.
Według "New York Times", MTK otworzy dwie sprawy przeciwko rosyjskim urzędnikom: jedną w sprawie deportacji ukraińskich dzieci, drugą w sprawie umyślnych ataków na infrastrukturę cywilną. Otwarcie drugiej sprawy nie zostało oficjalnie ogłoszone.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w piątek dziennikarzom, że Federacja Rosyjska nie uznaje jurysdykcji MTK i tym samym uważa nakaz za "nieważny". Jednak nie wszyscy mogą postrzegać działania MTK jako nieistotne. Stawia to Putina, a zwłaszcza jego międzynarodowe wizyty i spotkania, w bardzo trudnym położeniu.
Według niektórych analityków, weekendowa wizyta Władimira Putina w Mariupolu była poniekąd odpowiedzią na nakaz wydany przez MTK. Miasto, w świetle prawa międzynarodowego, należy do Ukrainy. Co do zasady Putin powinien tam zostać zatrzymany. Ale to tylko teoria, wszak Mariupol znajduje się pod rosyjską okupacją. Według ekspertów, Putin swoją wizytą chciał pokazać, że znajduje się ponad prawem międzynarodowym.