Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka powiedział, że podczas rozmowy telefonicznej z Władimirem Putinem omawiał rzekome plany Zachodu dotyczące ataku na Rosję - informuje białoruska agencja BiełTA. Według niego plany uderzenia wiodą "przez Ukrainę i Białoruś". To kolejna wypowiedź, w której dyktator straszy agresją NATO.
11 lipca prezydenci Białorusi i Rosji przeprowadzili rozmowę telefoniczną. Jednym z głównych tematów była blokada tranzytu do obwodu kaliningradzkiego. Łukaszenka podczas uroczystości poświęconej absolwentom uczelni wojskowych powiedział, że Zachód przygotowuje atak na Rosję.
Ostatnio - i rozmawialiśmy o tym szczegółowo wczoraj z prezydentem Federacji Rosyjskiej - zostały opracowane strategiczne plany ataku na Rosję. A główny kierunek ataku - historia się powtarza - przebiega przez Ukrainę i Białoruś - powiedział Łukaszenka. Stwierdził także, że "krzyżowcy z Sojuszu Północnoatlantyckiego" zapomnieli, "jak zakończyły się podobne kampanie dla ich historycznych poprzedników".
Jesteśmy przygotowani do wojny, ale musimy zrobić wszystko, aby ta wojna się nie wydarzyła - powiedział.
Białoruski dyktator powiedział także, że według niego Europa "nie chce walczyć, nie są wojownikami". Ale oczywistym jest również, że Europa nie decyduje dzisiaj o niczym. Jest całkowicie pod butem kuratora z Waszyngtonu - mówił.
Łukaszenka zarzucił także Zachodowi niszczenie "globalnego systemu bezpieczeństwa". Stwierdził, że w tym celu wspiera się "otwarcie faszystowskie reżimy wokół budzących sprzeciw krajów". Niestety, taka polityka Zachodu przybliża świat do otchłani wielkiej wojny, w której nie będzie zwycięzcy - mówił.
Mińsk od dawna straszy rzekomą inwazją na Białoruś. Łukaszenka wielokrotnie zarzucał "agresję" chociażby Polsce. Oskarżał m.in. opozycję o to, że współpracuje z polskimi władzami, by zamienić Białoruś w "prowincję Polski". Po rozpoczęciu się kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej dyktator i sprzyjające mu media wielokrotnie oskarżały Warszawę o eskalację, choć to właśnie reżim Łukaszenki ściągał migrantów z Bliskiego Wschodu celem wysłania ich do Europy.
Szef wywiadu wojskowego generał dywizji Rusłan Kosygin powiedział, że Polska może "samodzielnie zdecydować o wywołaniu konfliktu z Białorusią, licząc w przyszłości na uruchomienie mechanizmów bezpieczeństwa NATO".
Jednocześnie, co musi zrozumieć przede wszystkim polskie kierownictwo, polski naród, w przypadku konfliktu terytorium Polski wraz z jego infrastrukturą wojskową staną się głównym celem ataku. Chodzi o centra decyzyjne, elementy systemu kontroli, punkty stałego rozmieszczenia narodowych sił zbrojnych, arsenały i bazy, krytyczne obiekty gospodarcze i infrastrukturę transportową - wyliczał Kosygin.
Białoruś sprzyja Rosji w inwazji na Ukrainę. To m.in. z jej terenów zaatakowały rosyjskie wojska. Kreml miał naciskać na Łukaszenkę, by wspomógł inwazję, jednak mieli się temu sprzeciwiać białoruscy żołnierze.