Amerykański Senat zagłosował w środę za dalszym procedowaniem pakietu środków na wsparcie Ukrainy, Izraela i Tajwanu. Stało się to dzień po tym, jak odrzucony został projekt ustawy łączący te środki z reformami imigracyjnymi. Głosowanie nad ostatecznym przyjęciem projektu możliwe jest jeszcze w tym tygodniu.
Projekt przeszedł głosami niemal wszystkich członków klubu demokratów i 16 republikanów, pokonując wymagany próg 60 głosów. Głosowanie stanowi kluczowy proceduralny krok ku zakończeniu ciągnącego się od miesięcy sporu o kwestię dalszej pomocy dla Ukrainy.
Ten projekt jest kluczowy dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych i naszych sojuszników - powiedział po głosowaniu lider demokratów w Senacie Chuck Schumer. Zapowiedział, że Senat będzie dalej pracował nad nim, "aż robota zostanie skończona", sugerując, że do przyjęcia projektu izba nie uda się na planowaną przerwę.
Głosowany w Senacie projekt przewiduje łącznie 95 mld dodatkowych wydatków budżetowych, z czego 60,06 mld to wydatki związane z pomocą Ukrainie. W kwotę tę wchodzi niemal 20 mld na zastąpienie w arsenałach USA sprzętu wojskowego przekazywanego Ukrainie, 13,8 mld na zakup broni dla Ukrainy, 14,8 mld na szkolenia wojskowe i wsparcie wywiadowcze. Dodatkowo projekt daje prezydentowi uprawnienia do przekazania sprzętu wartości 8 mld dol. oraz 1,6 mld w pożyczkach lub grantach dla Ukrainy i innych krajów regionu na zakup amerykańskiego uzbrojenia. Pakiet zawiera też nieco mniejszą, niż wnosił Biały Dom kwotę pomocy finansowej - 7,85 mld zamiast 11,8 mld - oraz kolejne 1,5 mld na "pomoc w budowie w przyszłości samodzielnej ukraińskiej gospodarki w priorytetowych sektorach", w tym w transporcie i energetyce.
Dodatkowo projekt przewiduje wydatek ponad 14 mld dol. na wsparcie wojskowe i finansowanie zakupu uzbrojenia dla Izraela i niemal 2 mld na uzupełnienie broni przekazywanej Tajwanowi. W tekście zawarto też 9,15 mld na pomoc humanitarną dla Palestyny, Ukrainy i innych krajów objętych wojną oraz 481 mln na pomoc ukraińskim uchodźcom.
Do poparcia ustawy doszło po tym, jak w czwartek odrzucony został ogłoszony ledwie cztery dni wcześniej ponadpartyjny projekt łączący restrykcyjne reformy imigracyjne z tymi samymi funduszami na pomoc sojusznikom Ameryki. Stało się tak, mimo że pierwotnie - jeszcze w grudniu - republikanie w Senacie odrzucili "czystą" ustawę ze środkami dla Ukrainy i Izraela, domagając się zaostrzenia polityki na południowej granicy. Kiedy już jednak ogłoszono negocjowany przez obydwie partie projekt restrykcji - pozwalający prezydentowi na "zamknięcie granicy" i znacznie zaostrzający procedurę azylową - republikanie zwrócili się przeciwko niemu, głównie z uwagi na intensywną presję ze strony byłego prezydenta Donalda Trumpa. Część polityków partii, w tym lider republikanów w Senacie Mitch McConnell, sugerowała, że Trump nie chciał przegłosowania ustawy, bo kryzys na granicy jest dla niego korzystny w kampanii wyborczej.
Mimo podjęcia przez Senat kluczowego kroku ku przyjęciu funduszy dla Ukrainy los pakietu nie jest pewny. Senat będzie w następnym kroku rozpatrywać poprawki, a dopiero potem głosować nad ostatecznym przyjęciem. Choć ostateczne przyjęcie przez Senat ustawy jest prawdopodobne, to potem tekst trafi do Izby Reprezentantów. Spiker Izby Mike Johnson wcześniej sprzeciwiał się łączeniu spraw środków dla Izraela i Ukrainy. We wtorek jego inicjatywa, by Izba przyjęła osobną pomoc wojskową dla Izraela, upadła, bo demokraci uznali ją za "cyniczną zagrywkę", a prezydent Biden zagroził, że zawetuje pakiet, który nie będzie zawierał pieniędzy dla Ukrainy. Wcześniej Johnson mówił, że "nie porzuca" sprawy Ukrainy, lecz jednocześnie stwierdził, że Biały Dom musi odpowiedzieć mu na pytania dotyczące strategii administracji i kwestii kontrolowania sposobu wydatkowania pieniędzy.
Stanowisko Johnsona w tej kwestii rozbiega się ze zdaniem części jego republikańskich kolegów. Tuż przed oddaniem głosu senator Mike Rounds powiedział dziennikarzom, że choć dostrzega pilną potrzebę wsparcia dla Izraela, to Ukraina powinna być priorytetem.