Rosyjska armia miała być silna, a rosyjska gospodarka słaba. Jest na odwrót - przyznaje ze zdziwieniem szef ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryło Budanow. Wojskowy udzielił wywiadu francuskiemu "Le Monde", któremu opowiadał o tym, czemu Rosjanie są zdziwieni na froncie i jakie cele stawia przed sobą armia Kijowa.
Kyryło Budanow dał się poznać, jako jedna z najbardziej barwnych postaci trwającej za naszą wschodnią granicą wojny. 38-letni szef wywiadu wojskowego (HUR) jako jeden z niewielu przewidział datę inwazji z 24 lutego 2022 roku i doprecyzował, że atak rozpocznie się "o godzinie 5 rano". "Jestem odpowiedzialny za tego rodzaju informacje. Błąd byłby nie do zaakceptowania" - mówi.
Dziś w wywiadzie dla "Le Monde" Budanow przyznaje, że jego życie zamieniło się w wielką operację specjalną. Kilkukrotnie ranny podczas tajnych operacji od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej w 2014 r., będący celem licznych zamachów, młody generał dywizji został w 2020 roku mianowany przez Wołodymyra Zełenskiego szefem HUR.
"Ani my, ani Rosja nie jesteśmy obecnie w stanie prowadzić operacji ofensywnych" - stwierdza szef HUR. Jako główne czynniki pata na froncie, Budanow wymienia intensywne wykorzystanie dronów bojowych przez obie strony i zagęszczenie pól minowych - największego od czasów II wojny światowej.
Wojskowy przyznaje, że moce ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego są ograniczone. Kijów nie jest w stanie produkować wystarczających ilości specjalistycznego sprzętu - do przeciwdziałania dronom i rozminowywania. Rosja - w ocenie szefa wywiadu - tego problemu nie ma, ponieważ była w stanie przestawić gospodarkę na tryby wojenne.
"Zaskoczył mnie rosyjski paradoks. Wszyscy myśleli, że Rosjanie mają silną armię i słabą gospodarkę. Okazało się, że jest na odwrót - słaba armia, natomiast gospodarka może być również słaba, lecz państwo w żaden sposób nie głoduje i zdoła tak wytrzymać jeszcze długo" - podkreślił szef HUR.
Kyryło Budanow powiedział, że ataki Kijowa na zaanektowanym przez Rosję Krymie będą się nasilać. "To dopiero początek" - stwierdził, odnosząc się do uderzeń na półwyspie, które obserwowaliśmy w 2023 roku.
"Rosjanie musieli wszystko w pośpiechu przenieść na południowy wschód" - powiedział Budanow komentując rosyjskie straty we Flocie Czarnomorskiej, dodając, że Moskwa próbuje obecnie założyć bazę morską na wybrzeżu Morza Czarnego w separatystycznym gruzińskim regionie Abchazji.
Budanow poinformował, że wyjątkowa intensywność rosyjskich ostrzałów, obserwowana na Ukrainie na przełomie 2023 i 2024 roku, wynikała z "banalnej przyczyny". Według szefa wywiadu Kreml - w obliczu braku osiągnięć na froncie - koniecznie chciał ogłosić miniony rok "zwycięskim" i dlatego próbował odnieść jakiś "sukces" w ostatnich dniach grudnia.
Generał przestrzegł, że Moskwa traktuje inwazję na Ukrainę jako starcie z całym Zachodem, o czym świadczą tezy głoszone przez rosyjską propagandę, ukazującą inwazję jako konflikt z NATO. W ocenie Budanowa może to też wskazywać na przyszłe zamiary Kremla.
"Codziennie czytam rosyjskie (tajne) raporty, które są przekazywane różnymi kanałami. W każdym z tych raportów jest mowa o 'uderzeniach w bazy NATO', wraz z doprecyzowaniem, że znajdowało się tam '50 Polaków', '30 Francuzów' itd. Oni wiedzą, że to nie jest prawda, ale rozpowszechniają właśnie takie informacje" - zauważył rozmówca "Le Monde". "Co więcej, rosyjscy jeńcy wojenni opowiadali nam o swoim zdziwieniu, gdy nie zobaczyli (na Ukrainie) ani jednego żołnierza NATO. W ich rozumieniu przyszli, aby toczyć z nimi wojnę, a Ukraina to dopiero pierwszy etap" - dodaje.
Stąd konkluzja Kyryło Budanowa, by Zachód nie przejawiał oznak "zmęczenia wojną": Ci za granicą, którzy myślą, że są zmęczeni Ukrainą, będą musieli martwić się z powodu ruskich, kiedy (najeźdźcy) przyjdą okupować ich własne terytoria - alarmuje generał.