Polski postulat ma zostać spełniony. UE po raz ostatni przedłuża umowę o bezcłowym handlu z Ukrainą, która w związku z wojną otworzyła dla tego kraju unijny rynek rolny - ustaliła dziennikarka RMF FM w Brukseli.
Umowa, która wciąż jest negocjowana i ma być omawiana na rozpoczynającym się dzisiaj szczycie UE w Brukseli, ma być po raz ostatni przedłużona do 5 czerwca 2025 roku. Umowę przedłużano już dwa razy.
Po fali protestów rolniczych i krytyce takich krajów jak Polska czy Francja, Bruksela zrozumiała, że otwarcie rynku, które zaoferowała z związku z wybuchem wojny, to praktycznie wpuszczenie Ukrainy do Unii w dziedzinie rolnictwa. A przecież Ukraina powinna negocjować członkostwo jak każdy kraj kandydujący i dostosować się do wyśrubowanych unijnych norm.
Czegoś, co było tymczasowe, nie można przedłużać w nieskończoność - usłyszała dziennikarka RMF FM.
Przebił się także argument, że w rolnictwie na otwarciu unijnego rynku w dużej mierze korzystają ukraińscy oligarchowie.
Komisja Europejska od przyszłego roku chce więc wrócić do zasad obowiązujących w umowie stowarzyszeniowej UE-Ukraina (część handlowa zakłada strefę wolnego handlu), która mówi o stopniowym znoszeniu ceł, ale także o dostosowywaniu się przez Ukrainę do norm, przepisów i procedur UE.
Preferencje handlowe Ukraina otrzymuje w ramach tej umowy na zasadzie wzajemności, a nie jako jednostronne całkowite otwarcie unijnego rynku jak obecna "wojenna" umowa z Ukrainą.