Dmytro Bułatow, lider ukraińskiego Automajdanu poinformował, że nie zamierza na razie składać wniosku o azyl polityczny w Niemczech, bo jego celem jest powrót na Ukrainę. "Będziemy kontynuować walkę i opór. Dla wolności warto zaryzykować nawet życie" - zapowiedział na konferencji prasowej zorganizowanej w Muzeum Muru Berlińskiego.
Bułatow zaznaczył, że opozycja nadal będzie domagać się dymisji prezydenta Wiktora Janukowycza. Jego zdaniem względne uspokojenie sytuacji w kraju jest tylko pozorne, a w rzeczywistości presja ze strony władz na działaczy opozycji rośnie. Władze stawiają opozycji warunki, których nie można spełnić -powiedział, odnosząc się do postulatu przerwania okupacji wszystkich budynków publicznych. W moim kraju toczy się wojna - dodał. Zastrzegł jednocześnie, że Automajdan nie jest partią polityczną, lecz ruchem społecznym. Powiedział też, że za lidera całej opozycji uznaje Witalija Kliczkę, szefa partii UDAR.
Dmytro Bułatow 22 stycznia zaginął; odnalazł się po kilku dniach w jednej z podkijowskich wsi. Okazało się, że został porwany i był poddawany torturom przez nieznanych sprawców. Na ciele miał ślady pobicia; miał obcięty fragment ucha, a na dłoniach ślady po gwoździach.
Ukraińskie władze odmawiały początkowo zgody na wyjazd Bułatowa za granicę na leczenie. Dzięki interwencji niemieckiego ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Steinmeiera Kijów pozwolił na wyjazd opozycjonisty na Litwę. Niemiecka ambasada w Kijowie wydała mu wizę Schengen uprawniającą do swobodnego poruszania się po większości krajów UE.