Trudno mówić o zbliżającym się przełomie w wojnie w Ukrainie - oceniał na antenie internetowego radia RMF24 generał Tomasz Drewniak. Jak mówił w rozmowie z Krzysztofem Urbaniakiem: "kto szybciej osiągnie zdolność do przeprowadzenia kontrofensywy, ten ma szanse na powodzenie. A kto to będzie, to zobaczymy. Mam nadzieję, że Ukraina".
Krzysztof Urbaniak, RMF FM: Kijów gromadzi liczące milion żołnierzy siły wyposażone w zachodnią broń, żeby odzyskać okupowane przez Rosję tereny na południu kraju - takie informacje ujawnił ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow w wywiadzie dla dzisiejszej edycji dziennika "The Times". Moim gościem jest generał Tomasz Drewniak - były Inspektor Sił Powietrznych. Generale, w których miejscach toczą się teraz największe walki.
Gen. Tomasz Drewniak: Teraz chyba dalej Rosjanie kontynuują swój powolny postęp w kierunku Słowiańska, Kramatorska. Chyba to jest ich celem - przecięcie szlaków komunikacyjnych wiodących z Charkowa w dół na południe, bo to jest główna droga. Idzie im to bardzo powoli, ale metr po metrze się przesuwają. To chyba są te najważniejsze miejsca na dzień dzisiejszy.
Posłuchaj rozmowy:
Amerykanie zapowiedzieli dostawy kolejnych wyrzutni HIMARS do Ukrainy. Co to jest za broń? Jaka jest jej skuteczność?
Najprościej mówiąc, jest to wyrzutnia rakiet. To taka bardzo, bardzo nowoczesna katiusza, którą wielu z państwa może gdzieś widziało. Oczywiście upraszczam, ale tak to wygląda. Jej skuteczność jest spowodowana tym, że pociski można zaprogramować i uderzają w cel z dokładnością kilku metrów. Więc to nie jest strzelanie powierzchniowe (tak jak Rosjanie strzelają ze swoich systemów, na zasadzie: "gdzieś tam w kierunku i zobaczymy, co z tego będzie"), tylko cel programuje się w pocisku i w zasadzie pocisk uderza z dokładnością do kilku metrów w zadany cel.
A czy Rosjanie przestali się "zapuszczać" swoimi samolotami w bardziej strategiczne miejsca w obawie przed tymi właśnie HIMARS-ami czy jakąś inną bronią?
Nie. Oczywiście HIMARS-y służą tylko do strzelania do celów naziemnych, czyli to jest zestaw od ziemi do ziemi. Rosjanie oczywiście nie "zapuszczają się" swoimi samolotami nad pozostałą część Ukrainy - raczej starają się trzymać w linii styczności bojowej wojsk i być w osłonie własnych radarów i własnych systemów przeciwlotniczych, bo ponieśli duże straty i nie wywalczyli przewagi powietrznej nad Ukrainą. To dzisiaj daje Ukrainie pewną swobodę działania wewnątrz terytorium, m.in. pozwala na w miarę bezpieczne zaopatrywanie wojsk i budowanie tej armii, o której pan powiedział na początku. Z tyłu ona jest nie niepokojona przez Rosjan i może spokojnie się wyposażyć i spokojnie szkolić, aby wejść w określonym momencie do walki.
No właśnie, a czy jesteśmy w momencie przełomowym tej brutalnej wojny? Pamiętamy, że Ukraińcy zapowiadali na przełomie czerwca i lipca kontrofensywę.
Tutaj co chwilę padają jakieś słowa o przełomie. Ja bym na razie unikał takich stwierdzeń. Myślę, że obie strony są mocno wyczerpane i będą teraz zbierać siły. Widzimy to zarówno po stronie rosyjskiej, jak i po stronie ukraińskiej. Teraz pytanie: jak szybko jedna i druga strona będzie mogła zebrać swoje siły, na ile jeszcze ma wyposażenia Ukraina. Pamiętajmy, że przez cały czas jest wspomagana przez państwa zachodnie różnego rodzaju uzbrojeniem: od takiego starego uzbrojenia, które było jeszcze kiedyś w Układzie Warszawskim do najnowszego, jak na przykład rakiety HIMARS. Kto szybciej osiągnie zdolność do przeprowadzenia kontrofensywy, ten ma szanse na powodzenie. A kto to będzie? Zobaczymy. Mam nadzieję, że Ukraina.
Za to będziemy mocno trzymać kciuki.