Prawie 36-letni Szwajcar Roger Federer ósmy, rekordowy w męskim singlu raz wygrał Wimbledon. Rozstawiony z "trójką" tenisista, który ma w dorobku 19 tytułów wielkoszlemowych, w finale londyńskiego turnieju pokonał Chorwata Marina Cilica (7.) 6:3, 6:1, 6:4.

Prawie 36-letni Szwajcar Roger Federer ósmy, rekordowy w męskim singlu raz wygrał Wimbledon. Rozstawiony z "trójką" tenisista, który ma w dorobku 19 tytułów wielkoszlemowych, w finale londyńskiego turnieju pokonał Chorwata Marina Cilica (7.) 6:3, 6:1, 6:4.
Roger Federer /NIC BOTHMA /PAP/EPA

Federer od początku sezonu nie ukrywał, że najbardziej zależy mu na sukcesie w Wimbledonie. W związku przygotowaniami do rywalizacji na kortach trawiastych zrezygnował całkowicie z występów na ziemnej nawierzchni i taki manewr opłacił się.

Obaj finaliści pokazali się w ostatnich tygodniach z dobrej strony, ale ich niedzielny mecz był jednostronny. To Cilic jako pierwszy w czwartym gemie pierwszego seta miał szansę na przełamanie, ale doświadczony rywal wybronił się, a później sam zanotował dwa "breaki".

W kolejnej odsłonie coraz słabiej radził sobie Cilic. Po przegraniu trzech pierwszych gemów, wyraźnie zniechęcony, poprosił o przerwę medyczną. Narzucił na głowę ręcznik, próbując ukryć przed 15 tysiącami osób na trybunach spływające mu po policzkach łzy. Koło niego pojawili się fizjoterapeuta i szef turniejowych sędziów. Kibice i sztab szkoleniowy brawami zachęcali go do walki. W tej partii udało mu się zapisać na swoim koncie tylko jednego gema. Przed rozpoczęciem kolejnej ponownie wezwał fizjoterapeutę, który zajmował się jego stopą.

Fani tenisa obawiali się, że po raz pierwszy od 1911 roku finał Wimbledonu zakończy się kreczem. 28-letni Chorwat odzyskał nieco sił w trzecim secie i starał się mocniej stawiać opór faworyzowanemu przeciwnikowi. Przełamanie na wagę zwycięstwa w tej odsłonie, jak i całym spotkaniu, Federer zanotował przy stanie 3:3. Wykorzystał drugą piłkę meczową po godzinie i 41 minutach gry.

Czekając na dekorację Szwajcar zerkał w stronę swojego boksu, w którym zasiadała m.in. jego żona Mirka oraz ich dwie pary bliźniąt. W pewnym momencie utytułowany gracz popłakał się ze wzruszenia. Łzy pojawiły się też ponownie u Cilica, gdy udzielał krótkiego wywiadu.

Bilans pojedynków tych zawodników przemawiał wyraźnie na korzyść Szwajcara, który wygrał siedem z ośmiu konfrontacji. Poprzednio zmierzyli się w ćwierćfinale ubiegłorocznej edycji londyńskiego turnieju i wówczas w pięciu setach wygrał wyżej notowany z nich. Jedyne zwycięstwo nad tym rywalem zawodnik z Bałkanów zanotował w półfinale US Open 2014.

Dzięki niedzielnemu sukcesowi Federer został samodzielnym liderem w klasyfikacji triumfatorów Wimbledonu. Wcześniej zwyciężył w tej imprezie w latach: 2003-07, 2009 i 2012. W finale tych zawodów wystąpił po raz 11. Siedem wygranych na trawiastych kortach All England Lawn Tennis and Croquet Club mają zaś Brytyjczyk William Renshaw (1881-86 i 1889) oraz Amerykanin Pete Sampras (1993-95, 1997-2000).

W drodze po ósmy tytuł w Londynie zawodnik z Bazylei nie stracił seta. W liczonej od 1968 roku Open Erze wygrać ten turniej, nie przegrywając żadnej partii, udało się tylko Szwedowi Bjoernowi Borgowi w 1976 roku. Federer natomiast takim wyczynem popisał się w 2007 roku, ale w Australian Open.

W niedzielę Szwajcar po raz drugi w tym sezonie zwyciężył w turnieju wielkoszlemowym - w styczniu był najlepszy w Australian Open. Łącznie ma na koncie 19 triumfów w zawodach tej rangi w singlu. Takim osiągnięciem nie może pochwalić się żaden inny tenisista.

Zawodnik, który 8 sierpnia będzie obchodzić 36. urodziny, został też najstarszym triumfatorem Wimbledonu w Open Erze.

Jego konto zasili teraz 2,2 mln funtów, a w poniedziałek awansuje z piątego na trzecie miejsce w rankingu ATP. Cilic zachowa szóstą lokatę i otrzyma czek na 1,1 mln.

Chorwat ma w dorobku jeden tytuł wielkoszlemowy - wywalczony w 2014 roku w US Open. Przed tegoroczną edycją londyńskiej imprezy jego najlepszym wynikiem w niej był ćwierćfinał.

(az)