Iga Świątek awansowała do finału turnieju WTA rangi 1000 w Miami. Rozstawiona z numerem drugim polska tenisistka, która wkrótce zostanie liderką światowego rankingu, w półfinale pokonała Amerykankę Jessicę Pegulę 6:2, 7:5. O tytuł zagra z Japonką Naomi Osaką.
20-letnia Świątek wygrała 16. mecz z rzędu w cyklu WTA, co jest jej najlepszym wynikiem w karierze, a tegoroczny bilans poprawiła na 25-3. Ostatni pojedynek przegrała 16 lutego z Łotyszką Jeleną Ostapenko w 1/8 finału zawodów w Dubaju.
W sobotę tenisistka z Raszyna stanie przed szansą na szósty zawodowy triumf, a piąty w cyklu WTA. W poprzednim sezonie zwyciężyła w Adelajdzie i Rzymie, pod koniec lutego wygrała turniej w Dausze, a dwa tygodnie temu w Indian Wells. Jej największym sukcesem pozostaje wielkoszlemowy tytuł z Paryża z 2020 roku. Jedyny finał imprezy WTA przegrała w debiucie na tym etapie w Lugano w 2019 roku.
Polka w najbliższy poniedziałek oficjalnie zostanie liderką światowego rankingu. Zajmie miejsce Australijki Ashleigh Barty, która w ubiegłym tygodniu - w wieku niespełna 26 lat - ogłosiła zakończenie kariery i poprosiła o wykreślenie z listy WTA.
Wyniki półfinałów:
- Iga Świątek (Polska, 2) - Jessica Pegula (USA, 16) 6:2, 7:5
- Naomi Osaka (Japonia) - Belinda Bencic (Szwajcaria, 22) 4:6, 6:3, 6:4
W pierwszej partii Świątek wypracowała sobie przewagę, przełamując podanie Peguli w 18-punktowym trzecim gemie. Powtórzyła to w siódmym, po którym odskoczyła na 5:2, a zaciśnięta pięść zdawała się mówić: "mam to". Chwilę później przypieczętowała sukces w secie po 44 minutach od wyjścia na kort.
W tym okresie grała za szybko, za dokładnie i zbyt intensywnie, by córka amerykańskiego miliardera Terry'ego Peguli, właściciela hokejowego klubu NHL Buffalo Sabres i grających w futbolowej lidzie NFL Buffalo Bills, mogła dotrzymać jej kroku.
Rozstawiona z numerem 16. reprezentantka gospodarzy, która w połowie lutego dotarła do najwyższej w karierze 14. pozycji listy WTA, m.in. dzięki skutecznym serwisom udanie zaczęła drugą odsłonę. W czwartym gemie, trwającym długo także ze względu na interwencję ochrony, która na wniosek sędzi usunęła z trybun przeszkadzającą zawodniczkom grupkę mężczyzn, pokusiła się o pierwsze w meczu przełamanie i wyszła na 3:1.
Polka błyskawicznie odrobiła stratę, ale równie szybko zrobiło się 2:4, gdyż popełniała dużo więcej niewymuszonych błędów niż w początkowych fragmentach spotkania, a Pegula - widząc słabszą dyspozycję i mniejszą regularność rywalki - skupiała się na utrzymaniu piłki w korcie i stwarzała Świątek okazje do pomyłek.
Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego "wróciła do gry" dwoma długimi i najbardziej efektownymi tego wieczora na Hard Rock Stadium, z którego korzystają głównie futboliści Miami Doplhins, akcjami. Zrobiło się 3:4, kilka minut później trzecim w meczu asem Świątek przypieczętowała wyrównanie, a po chwili kompletnie wybita z uderzenia Amerykanka już przegrywała.
Wydawało się, że takiej okazji, by szybko zakończyć pojedynek, Polka nie zmarnuje. Choć było już 0:30, to później miała dwa meczbole, ale nie wygrała czwartego gema z rzędu i znów był remis (5:5).
Świątek ponownie błyskawicznie otrząsnęła się z niepowodzenia, przełamała podanie przeciwniczki i dając upust swojej radości głośnym okrzykiem wyszła na 6:5. Tej szansy już nie wypuściła i po 105 minutach gry zameldowała się w finale.
Była to druga potyczka tych tenisistek. Pierwszą wygrała Amerykanka, a było to w 2019 roku w Waszyngtonie, w turnieju WTA, który przyniósł jej jedyny dotychczas tytuł w karierze. Później Pegula dość regularnie docierała do dalekich etapów zmagań tego cyklu, dwukrotnie była też w ćwierćfinale wielkoszlemowego Australian Open i systematycznie przesuwała się w górę światowego rankingu.