„Są absolutnie wykluczone, nie mogą mieć miejsca. Będziemy im z całą stanowczością przeciwdziałać” – tak premier Morawiecki skomentował trwające od kilku dni protesty na ulicach. Manifestujący wyrażają swoje niezadowolenie w związku z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Jak słowa premiera zostały odebrane przez Strajk Kobiet? „To straszenie protestujących” – mówi RMF FM Marta Lempart, jedna z liderek Strajku Kobiet.
Premier odniósł się we wtorkowym oświadczeniu do protestów, które w całym kraju trwają od czwartku. Akty agresji, napaści, barbarzyństwa są absolutnie niedopuszczalne - stwierdził Morawiecki.
Dzisiejsze wzburzenie, dzisiejsze sytuacje, które oznaczają akty agresji, napaści, ataku nie powinny mieć miejsca, będziemy im ze stanowczością przeciwdziałać, bo burzą ład społeczny - dodał. Jak uzasadniał, żyjemy w szczególnym czasie epidemii, a protesty muszą być ograniczone z powodu epidemii.
To groźba, że będą dokręcać śrubę, że więcej policji, że będzie gaz na ulicy, że będą armatki wodne, że będziemy zagłuszane - tak słowa premiera Mateusza Morawieckiego komentuje jedna z liderek Strajku Kobiet, Marta Lempart.
Według premiera, "Wiele kobiet czuje dzisiaj na skutek tej sytuacji dezorientacje". Zdecydowanie z tymi słowami nie zgadza się Marta Lempart w rozmowie z RMF FM. Nikt nie jest zdezorientowany, wszyscy są doskonale zorientowani co się dzieje, co zrobiła pani Przyłębska, co zrobił pan Kaczyński i co robi pan Morawiecki - przekonuje liderka Strajku Kobiet.
Mimo tych apeli Mateusza Morawieckeigo protesty nie ustają - jutro tysiące kobiet nie zamierza przychodzić do pracy. W piątek zapowiadana jest duża demonstracja w Warszawie.
W ubiegły czwartek Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis zezwalający - na mocy ustawy z 1993 r. - na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Wyrok TK wchodzi w życie z dniem publikacji.
Po decyzji TK w całej Polsce rozpoczęły się protesty przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Manifestujący przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego protestowali m.in. pod domem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, siedzibą PiS w Warszawie oraz na ulicach wielu miast w Polsce. W niedzielę protesty odbyły się także w kościołach.