Maciek - uczeń ósmej klasy szkoły podstawowej w Krapkowicach - udostępnił na Facebooku post dotyczący "spaceru" w jego mieście. Niedługo po tym do jego domu zapukała policja - donosi "Dziennik Zachodni".
W momencie, gdy funkcjonariusze stanęli w drzwiach domu 14-latka, chłopak miał akurat lekcje zdalne. Drzwi otworzyła mama Maćka. Jeden z policjantów był po cywilnemu, drugi umundurowany.
Usłyszałem, że przyszli w związku z moją aktywnością na Facebooku, a dokładnie tym, że udostępniłem dalej post dotyczący "krapkowickiego spaceru" - relacjonuje Maciej. Nie dali mi dojść do słowa. Zdążyłem tylko zapytać, czy to co zrobiłem jest nielegalne? - czytamy na portalu "Dziennika Zachodniego".
Chłopak miał usłyszeć, że tak, bo udostępnienie takiej informacji jest publicznym nawoływaniem do popełnienia czynu zabronionego.
14-latek twierdzi, że czuje się zastraszany. "Policjanci nie poprzestali na reprymendach. Po zakończeniu czynności w domu, pojechali do szkoły podstawowej, w której uczy się Maciej, by powiadomić o sprawie jego wychowawczynię" - czytamy w "Dzienniku Zachodnim".
"W związku z informacjami pojawiającymi się w mediach społecznościowych, w tym na portalu Facebook - co do sytuacji z 17 listopada - informujemy, że są one dalekie od faktycznego przebiegu. Policjanci zabezpieczyli całość dokumentacji, która jak zawsze w sprawach dotyczących nieletnich, zostanie przekazana do Sądu Rodzinnego" - czytamy w czwartek na stronie policji w Krapkowicach.
"Policjanci z Krapkowic, 17 listopada 2020 r. uzyskali informację, że na jednym z portali społecznościowych widnieją wpisy dotyczące planowanego na dzień 18 listopada 2020 roku zgromadzenia. W związku z panującą sytuacją epidemiologiczną i związanym z nią zakazem gromadzenia się funkcjonariusze podjęli czynności celem ustalenia organizatora. W ich trakcie policjanci ustalili, że jedną z osób, które na portalu społecznościowym czynnie propagują i nawołują do zgromadzenia, jest 14-letni chłopiec" - zaznaczają policjanci.