Paweł Wąsek był 23., Aleksander Zniszczoł - 25., a Kamil Stoch - 28. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w norweskim Lillehammer. Wygrał Austriak Jan Hoerl, który odniósł czwarte zwycięstwo w karierze.

Wąsek otrzymał notę 218,9 pkt po skokach na 125,5 m i 120 m. Zniszczoł skoczył 126,5 m i 117 m, co dało mu 216,4 pkt. Stoch uzyskał 118,5 m i 119,5 m - 205,5 pkt.

Do drugiej serii nie awansowali natomiast Dawid Kubacki i Maciej Kot. Uplasowali się, odpowiednio, na 33. i 43. pozycji.

Na półmetku liderem był broniący Kryształowej Kuli Stefan Kraft. Austriak miał jednak niewielką przewagę nad rywalami, a po 139 m w pierwszej serii, w drugiej skoczył 133,5 i spadł na czwarte miejsce.

Hoerl natomiast wygraną odniósł w świetnym stylu. W drugim skoku zanotował najlepszą tego dnia odległość - 139,5 m. W pierwszym uzyskał 137 m, co dało łączną notę 285,3 pkt.

Drugi, ze stratą 7,5 pkt, był sobotni triumfator Niemiec Pius Paschke (136,5 i 136 m), a trzeci Austriak Daniel Tschofenig (136,5 i 135 m), który od zwycięzcy miał mniej o 11,5 pkt. Strata Krafta wyniosła 12,2 pkt.

26-letni Hoerl pierwsze pucharowe zwycięstwo odniósł w 2021 roku w Wiśle, a kolejne w poprzednim sezonie w Innsbrucku i Lahti.

Kolejnym przystankiem Ruka

Po pierwszym pucharowym weekendzie sezonu 2024/25 liderem klasyfikacji generalnej jest Paschke, który ma 180 pkt. Drugie miejsce zajmuje Hoerl - 145, a trzecie Tschofenig - 140. Z Polaków najlepszy jest 17. Wąsek - 26 pkt.

W Pucharze Narodów rywali wyraźnie wyprzedza Austria, która od drugich Niemiec ma już o 204 pkt więcej. Polska jest szósta.

Kolejne konkursy odbędą się 30 listopada i 1 grudnia w fińskiej Ruce.

Dawid Kubacki, jakiego nie znaliśmy

Skakał ze skrzydłami z kartonu. Dawid Kubacki, jakiego nie znaliśmySkoczkowie i ich odskocznie

"Skoczkowie i ich odskocznie" to najnowszy cykl w RMF FM i Radiu RMF24. Poznajemy w nim bliżej zawodników, których podziwiamy i którym kibicujemy. Bohaterem pierwszego odcinka jest Dawid Kubacki. 

Miłość do latania zaczęła się u niego w dzieciństwie. Oglądało się bajkę i tam bohaterzy potrafili latać - wspominał skoczek. Magdalenie Wojtoń opowiedział, że z kolegą robili skrzydła z kartonu, przyczepiali do ramion i zbiegali z nimi z górek licząc, że uniosą się w powietrze. 

Myślę, że gdybym się nie znalazł na skoczni, pewnie bym podążył w stronę lotnictwa. W domu się nie przelewało, więc nie byłoby nas stać na szkołę lotniczą, ale pewnie uczyłbym się, by zostać mechanikiem lotniczym. Zacząłem też robić kurs szybowcowy - opowiadał zawodnik.