Bartosz Kurek uważa, że w barażowym meczu mistrzostw Europy ze Słowenią, który rozpocznie się w Krakowie w środę o godz. 20:30, Polskę czeka trudne zadanie. „To nie są anonimowi siatkarze, a ich atuty są powszechnie znane” - ocenił przyjmujący biało-czerwonych. "W ekipie Słowenii nie ma co prawda kontuzjowanego Klemena Cebulja, ale to wciąż bardzo groźna drużyna, której absolutnie nie można lekceważyć" - zauważył inny reprezentant Polski, Mateusz Bieniek.

Bartosz Kurek uważa, że w barażowym meczu mistrzostw Europy ze Słowenią, który rozpocznie się w Krakowie w środę o godz. 20:30, Polskę czeka trudne zadanie. „To nie są anonimowi siatkarze, a ich atuty są powszechnie znane” - ocenił przyjmujący biało-czerwonych. "W ekipie Słowenii nie ma co prawda kontuzjowanego Klemena Cebulja, ale to wciąż bardzo groźna drużyna, której absolutnie nie można lekceważyć" - zauważył inny reprezentant Polski, Mateusz Bieniek.
Polacy po wygranym meczu z Estonią /Adam Warżawa /PAP

Zagramy jeden mecz więcej, ale o naszą formę się nie obawiam, bo jesteśmy do tego turnieju bardzo dobrze przygotowani pod względem fizycznym - ocenił Kurek. Wiele w naszej grze nie da się już poprawić, ale najważniejsze, abyśmy podtrzymali obecną dyspozycję, bo prezentujemy poziom, który realnie pozwala nam myśleć o awansie do ćwierćfinału. Najważniejsze, abyśmy cieszyli się grą, cieszyli się swoją obecnością na mistrzostwach i do wszystkiego pozytywnie podchodzili - zauważył.

Nasi rywale to nie są anonimowy siatkarze, bo tacy zawodnicy jak Urnaut, Gasparini czy Pajenk grali w Polscy oraz w innych czołowych ligach świata. Również atuty rywali są doskonale znane. Spodziewamy się, że w środę postawią na mocną zagrywkę i będą dobrze grali w obronie, bo właśnie tym charakteryzuje się ich siatkówka. Postaramy się jednak ograniczyć ich mocne strony i mam nadzieję, że mistrzostwa Europy nie skończą się dla nas na tym spotkaniu - stwierdził Kurek. 

Dwa lata temu to właśnie Słoweńcy wyeliminowali Polaków z mistrzostw kontynentu - w ćwierćfinale ekipa z Bałkanów pokonała biało-czerwonych 3:2 i ostatecznie wywalczyła srebrny medal (w finale uległa 0:3 Francji), a podopieczni trenera Stephane'a Antigi zajęli piąte miejsce. Kurek przypomina jednak, że wtedy reprezentacja znajdowała się w innej sytuacji.

Na mistrzostwa jechaliśmy niemalże bezpośrednio z Japonii z najlepszego turnieju, jaki rozegraliśmy w ostatnich latach, czyli Pucharu Świata, w którym tylko ostatni przegrany 1:3 mecz z Włochami nie potoczył się po naszej myśli. Wcześniej wygraliśmy 10 spotkań, w wielu z nich zagraliśmy na najwyższym poziomie i takiej dyspozycji wszyscy oczekiwali od nas również na mistrzostwach Europy. Tamten start nam jednak specjalnie nie wyszedł. Teraz jest jednak nowy trener, jest nowa ekipa i na pewno zapowiada się interesująca konfrontacja - skomentował.

Jeśli Polacy zrewanżują się Słoweńcom za porażkę sprzed dwóch lat, w czwartek o 20.30 zagrają także w Krakowie w ćwierćfinale z Rosją, która okazała się najlepsza w grupie C. Na razie koncentrujemy się na środowym spotkaniu, a na myślenie o Rosji przyjdzie czas, kiedy uporamy się ze Słoweńcami - podsumował siatkarz Ziraat Bankasi Ankara.

Bieniek: Mam nadzieje, że zostaniemy w Krakowie aż do finału

W ekipie Słowenii nie ma co prawda kontuzjowanego Klemena Cebulja, ale to wciąż bardzo groźna drużyna, której absolutnie nie można lekceważyć. Graliśmy z nią sparingi w Spale i jeden przegraliśmy 2:3 - stwierdził Mateusz Bieniek. Siatkarz przypomniał, że przed poprzednimi mistrzostwami Europy biało-czerwoni mieli bardzo mało czasu na przygotowania.

W tamtym turnieju wzięliśmy udział niemalże z marszu po zakończonym w Japonii Pucharze Świata. W Azji spisywaliśmy się bardzo dobrze, wygraliśmy 10 spotkań z rzędu, ale porażka 1:3 w ostatnim meczu z Włochami sprawiła, że nie wywalczyliśmy przepustki na igrzyska olimpijskie i ta przegrana siedziała nam w głowie - podkreślił.

Środkowy bloku ZAKSY Kędzierzyn-Koźle nie ukrywa, że Polacy zamierzają podczas tego czempionatu stanąć na najwyższym stopniu podium.

Źle, bo od porażki 0:3 z Serbią, rozpoczęliśmy ten turniej, jednak to spotkanie wyrzuciliśmy już z głowy. Gramy dalej i chcemy walczyć o złoty medal. Podobne aspiracje ma jeszcze kilka drużyn, ale dwie przekonywujące wygrane 3:0 z Finlandią i Estonią powinny podbudować nas. Zmierzamy w dobrym kierunku i mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach zagramy na takim poziomie i z taką radością jak w dwóch poprzednich konfrontacjach - stwierdził.

Barażowy mecz rozegrany zostanie w Krakowie, gdzie Słowenia występuje od początku turnieju. Z kolei Polacy musieli najpierw przenieść się z Warszawy do Gdańska, a we wtorek rano polecieli znad Bałtyku na południe kraju.

Każdy by chciał grać w jednym miejscu, a nie co chwila przemieszczać się. Mam jednak nadzieję, że kiedy już dotarliśmy do Krakowa, to zostaniemy tutaj aż do finału - dodał.

(mn)