Krajowe Biuro Wyborcze pozwie do sądu autorów wadliwego systemu informatycznego, który zawiódł podczas ostatnich wyborów samorządowych - dowiedział się reporter RMF FM. Przez krytyczne błędy wyniki głosowania poznaliśmy z ponad tygodniowym opóźnieniem. KBW żąda 250 tysięcy złotych odszkodowania.
Ćwierć miliona złotych odszkodowania, o którym mowa, wynika bezpośrednio z zapisów umowy. Sam program kosztował niespełna pół miliona, ale KBW nie domaga się zwrotu całej kwoty, bo - jak przyznaje - niektóre elementy systemu mimo wszystko działały.
Firma, która stworzyła system, nie chciała pójść na ugodę i zapłacić kar. Twierdzi, że dopełniła wszystkich zapisów kontraktu - dlatego sprawa skończy się w sądzie.
Pozew właśnie teraz jest przygotowywany przez prawników KBW.
Przypomnijmy - śledztwo ws. wyborczego skandalu prowadzi warszawska prokuratura okręgowa, która na początku listopada zeszłego roku postawiła zarzuty byłemu wicedyrektorowi KBW Romualdowi D. Według śledczych, to on zarekomendował użycie systemu, mimo że program nie przeszedł z powodzeniem testów i był niekompletny. Były wicedyrektor usłyszał zarzuty nieumyślnego niedopełnienia obowiązków i wyrządzenia istotnej szkody, za co grozi do 2 lat więzienia.
Romuald D. nie przyznał się do winy.
(mpw)