Kacper Wróblewski to jeden z bohaterów drugiej rundy Inter Cars Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Młody kierowca z Żywca, mimo że debiutował na nawierzchni szutrowej, wygrał rywalizację wśród aut napędzanych na jedną oś. Ten start nie byłby jednak możliwy, gdyby nie wielkie poświęcenie zawodnika.
Dla Wróblewskiego był to dopiero trzeci start w karierze w mistrzostwach Polski i pierwszy na specyficznej, szutrowej nawierzchni. 25-latek, jadący Peugeotem 208 R2, od początku dyktował tempo rywalom i pewnie wygrał w swojej klasie, a w "generalce" był na 10. miejscu!
Niewiele brakowało jednak, by Wróblewski nie stanął na starcie - a to z powodu ograniczonego budżetu.
Przeczytajcie rozmowę wysłannika RMF FM na Rajd Gdańsk Baltic Cup Macieja Jermakowa z Kacprem Wróblewskim!
Maciej Jermakow: Gratulacje, byłeś na tym rajdzie szutrowym szybszy nawet od wielu kierowców w autach z napędem na cztery koła. Jesteś zaskoczony tym wynikiem, biorąc pod uwagę, że to Twój pierwszy szutrowy rajd w karierze?
Kacper Wróblewski: Tak. Ja w ogóle nigdy nie jeździłem po szutrze, nie miałem styczności z tą nawierzchnią. To zaskoczenie, tym bardziej, że cały rajd jechaliśmy uważnie, to nie był wcale "max attack", tylko ostrożna, szybka jazda.
Polubiłeś szutry?
Bardzo!
Co dalej w tym sezonie? Chciałeś wystartować jeszcze w kilku rundach mistrzostw Polski.
Chciałem wystartować jeszcze w dwóch rundach. Ale jest to pod dużym znakiem zapytania, bo już ten start wisiał na włosku. Zobaczymy, jak to będzie, mam nadzieję, że się uda.
Wisiał na włosku z powodu budżetu?
Dokładnie, żeby tu wystartować, musiałem sprzedać prywatny samochód.
Ten start pomoże Ci w znalezieniu finansowania?
Mam nadzieję, po to przecież to robimy, żeby promować naszych partnerów. Mam nadzieję, że po tym rajdzie coś się ruszy w tym temacie.
Zobaczcie imponującą jazdę Wróblewskiego w Rajdzie Wisły w 2014 roku:
(e)