Strzeliliście PZPN-owi kilkaset goli!
427 do… zera. Takim wynikiem zakończyła się piłkarska potyczka między sfrustrowanymi kibicami a Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Po ujawnieniu nagrań z rozmowami członków władz związku, snujących co najmniej dwuznaczne rozważania, i wcześniejszej karkołomnej próbie pozbawienia reprezentacji Polski orła na koszulkach - powiedzieliśmy dość! Oddaliśmy Wam do dyspozycji narzędzie, przy pomocy którego każdy mógł pokazać swój stosunek do PZPN, strzelając organizacji gola.
Gola mogliście strzelić PZPN-owi zarówno na naszej stronie internetowej, jak i bezpośrednio i osobiście - przed siedzibą Polskiego Związku Piłki Nożnej, gdzie zebrał się jego zarząd. Przyjął on wniosek o odwołanie sekretarza generalnego Zdzisława Kręciny. A nasi reporterzy od rana zbierali tam wszystkie strzały, oddane do bramki PZPN.
Optymistycznie na przyszłość związku nie patrzył żaden z rozmówców naszych reporterów. Odwiedzali ich sfrustrowani kibice, którzy strzelając bramki chcieli wyładować swoją złość i bezradność. Wszyscy zgodnie powtarzali, że w PZPN i polskiej piłce nie zmieni się nic, dopóki nie zmienią się władze związku, a więc nie odejdą Lato i Kręcina.
Co ciekawe, nikt z członków zarządu, którzy przyjechali na posiedzenie, nie chciał stanąć w bramce, by bronić jej przed strzałami kibiców. Wszyscy odmówili. Z kolei Grzegorz Lato i Zdzisław Kręcina wjechali do siedziby związku od tyłu, przez parking. Stanąć na bramce nie chciała również rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska. Ja bronię tej instytucji, bo jestem rzecznikiem PZPN, ale na pewno na bramce nie będę stawać, bo jest mi po prostu zimno - stwierdziła.
Z kolei przypadkowi przechodnie stawiali warunki zaporowe: Jak nie będzie Grzesia, nie będzie kolegi Kręciny, jak wyjaśni się to wszystko, to wtedy mogę stanąć na bramce.
Na koniec nasz reporter Piotr Glinkowski próbował wręczyć Grzegorzowi Lacie, wychodzącemu z siedziby związku, tabliczkę z wynikiem tego meczu do jednej bramki. Prezes w swoim stylu stwierdził, że to ładnie z naszej strony, ale tablicy nie przyjął. Odebrała ją natomiast rzeczniczka PZPN. Nie mam z tym problemu - stwierdziła. Zapytana o fakt, że nikt nie chciał stanąć w bramce i bronić związku, odpowiedziała: Jak tu komentować? Trudno o komentarz w tej sprawie.
Ukraiński dziennikarz: U nas wszyscy wiedzą, że w związku piłkarskim jest korupcja
Na Ukrainie wszyscy wiedzą, że w związku piłkarskim jest korupcja, ale nikt o tym nie mówi - przyznał w rozmowie z naszymi reporterami Andriej Borys, dziennikarz ukraińskiej telewizji, który w Warszawie relacjonował nadzwyczajny zjazd PZPN. On również zainteresował się naszą akcją i wbił piłkę do bramki PZPN.
Naszemu reporterowi powiedział, że jego rodacy nie mają nadziei, że korupcję da się wyplenić: Wszyscy jakby rozumieją, że i tak nic w tym kraju nie zmieni się. Kibice... Powiedzmy tak: kibice kibicują i związkiem ukraińskim w ogóle się nie zajmują. Oni rozumieją, że to jest polityka. U nas Surkis (Hryhorij Surkis, szef Federacji Piłki Nożnej Ukrainy) to jest polityka. I też są (piłkarscy działacze) nie do ruszenia.
Działaczom chcemy też zadedykować "piłkarskiego babola" - poszukujemy w internecie najbardziej kuriozalnych bramkarskich parad, kiksów obrońców i zmarnowanych 100-procentowych sytuacji. Przysyłajcie je na Gorącą Linię RMF FM lub wklejajcie linki w profilu RMF24.pl w serwisie Facebook.
Oto pierwsze dedykacje:
Tomasz Skory