"Mam nadzieję, że szkoły zapewnią dzieciom z rodzin dotkniętych powodzią opiekę psychologiczną. Gorzej z dorosłymi, bo dostęp do psychoterapeuty nie jest taki łatwy" - mówi w Radiu RMF24 psychoterapeuta Lidia Tkaczyk ze szpitala MSWiA w Krakowie. Dodaje, że niektórym osobom poszkodowanym przez kataklizm będzie potrzebna nie tylko pomoc psychologiczna, ale też psychiatryczna. "Czasem reakcją na skrajną, traumatyczną sytuację są depresje, zaburzenia snu, ataki paniki i lęku. Jedni poradzą sobie z tym lepiej, inni gorzej. Niektórzy w ogóle nie poproszą o pomoc" - dodaje w rozmowie z Michałem Zielińskim.
Psychoterapeutka była pytana m.in. o to, jak człowiek reaguje na tego rodzaju nieszczęście, jakim jest powódź, w wyniku której traci się dorobek swojego życia.
Nie ma typowych reakcji. Wszystko zależy od tego, jaką odporność psychiczną ma człowiek i czy ta sytuacja wydarzyła się pierwszy raz w jego życiu. A na sytuacje, które wydarzają się pierwszy raz w naszym życiu, nie mamy żadnych gotowych rozwiązań. Myślę, że taki człowiek reaguje lękiem, paniką i przerażeniem - mówi Lidia Tkaczyk. Przyznaje, że pierwszym dojmującym uczuciem jest adrenalina i chęć walki: Natomiast potem przychodzi rozpacz, przerażenie i totalne poczucie utraty poczucia bezpieczeństwa. A to jest, mam wrażenie, najgorszą stratą w życiu człowieka. Bo rzeczy materialne można stracić, ale też je powoli odbudowywać. Czasem nawet zdrowie da się odbudować. Natomiast utraconego poczucia bezpieczeństwa nie da się już do końca przywrócić.
Co w takim razie zrobić, żeby się nie poddać? Szukać wsparcia u bliskich. Łatwiej jest osobom, które mają rodzinę gdzieś poza miejscem powodzi, rodzinę, która gwarantuje jakieś lokum, pomoc. Dużo trudniej mają osoby samotne. Wtedy tej pomocy muszą szukać w jakichś instytucjach. Na pewno trzeba szukać wsparcia. Najpierw takiego, które zapewni poczucie bezpieczeństwa, czyli dach nad głową, bezpieczne łóżko, pożywienie itd. - radzi psychoterapeutka, dodając, że w następnej kolejności należy szukać wsparcia psychicznego.
Czy jej zdaniem państwo powinno w takiej sytuacji zapewnić takie wsparcie powodzianom? Myślę, że tak. Rzeczywiście nie w pierwszym momencie, bo to nawet może wywołać irytację. Wtedy najważniejsze są podstawowe potrzeby: bezpieczeństwo, dach nad głową. Już po tym, jak to wszystko zostanie zapewnione, ogarnięte, ta pomoc psychologiczna będzie bardzo potrzebna. Niektórym nawet będzie potrzebna pomoc psychiatryczna, ponieważ reakcją na taką skrajną, traumatyczną sytuację są depresje, zaburzenia snu, ataki paniki i lęku. Jedni sobie z tym poradzą lepiej, a inni gorzej.
Przyznaje jednak, że "praktyka pokazuje, iż taka opieka jest niewystarczająca". Natomiast ja mam nadzieję, że szkoły zapewnią dzieciom opiekę psychologiczną. Gorzej z dorosłymi, bo dostęp do psychoterapeuty nie jest taki łatwy. Może trzeba szukać pomocy w ośrodkach interwencji kryzysowej... Na pewno w każdym większym mieście czy powiecie takie ośrodki interwencji są. (...)
Może włodarze zarządzający dotkniętym powodzią miastem powinni pomyśleć, żeby wynająć kogoś na ten czas, żeby zorganizować jakiś punkt pomocy, do którego mieszkańcy mogliby przychodzić - mówi gość Radia RMF24. I dodaje: Są ludzie, którzy sami zgłoszą się po taką pomoc i oni tam prędzej czy później dotrą. A są tacy, którzy po pierwsze nawet o tym nie pomyślą, a po drugie się tego wstydzą, uważają to za słabość i sami nie wyjdą z inicjatywą. Więc w tym miejscu jest apel do rodzin, żeby patrzyły na swoich bliskich, czy nie widać zmian w ich zachowaniu, czy coś się złego nie dzieje i w razie czego popychać ich w stronę poradni lekarza czy psychoterapeuty.