​Denis Urubko powrócił... do świata wirtualnego. Alpinista, który przerwał próbę zdobycia szczytu K2, opublikował na swoim blogu na portalu mountain.ru kolejne wpisy. "Powody i motywy, niespójności i problemy - opowiem o tym później (...) Nie chciałem obarczać nikogo odpowiedzialnością" - napisał.

Wcześniej kierownik polskiej zimowy wyprawy na K2 Krzysztof Wielicki odniósł się do informacji, jakoby odciął Denisowi Urubce dostęp do internetu. "Pojawiające się w sieci informacje, że nie pozwoliłem po powrocie z samotnego wyjścia Denisa na użycie Wi-Fi są prawdą, gdyż Denis w czasie wyprawy wysyłał do różnych mediów krytyczne informacje o naszej wyprawie i o jej uczestnikach i nie widziałem powodu by korzystając z naszego serwisu kontynuował swoje subiektywne opinie" - napisał Wielicki na stronie Polskiego Himalaizmu Zimowego.

Wiele jednak wskazuje, że Urubko uzyskał dostęp do internetu, gdyż na jego blogu na portalu mountain.ru pojawiły się kolejne wpisy. Powody i motywy, niespójności i problemy - opowiem o tym później - napisał.

Urubko szczątkowo opisuje swoje ostatnie dni na K2. Prognoza pogody na 26 lutego to była szansa. Nie chciałem obarczać nikogo odpowiedzialnością. Wyszedłem potajemnie po śniadaniu, wspiąłem się na 6250 m - pisze alpinista. Zaznaczał, że pogoda zdecydowanie mu nie sprzyjała i musiał schować się w namiocie. 

Około godz. 3:30 Urubko ponownie rozpoczął atak. Niebezpieczeństwo lawinowe (...) nie ma zapowiadanego słońca, nic nie widać - napisał. 

Urubko opisuje także chwile grozy, które miały mu się przydarzyć na wysokości 7600 m. Wtedy wpadł do pięciometrowej szczeliny, z której udało mu się wydostać po paru godzinach. Dziękuję mojemu ojcu za intuicję we krwi - napisał na blogu. W obliczu takich problemów, alpinista został zmuszony do zejścia na dół.

W swoich ostatnim wpisie Urubko zaznacza, że jest pod wieczór w bazie. Dodaje, że "następnego dnia pogoda - chociaż trudno w to uwierzyć - jeszcze gorsza".

Przypomnijmy - w sobotę Denis Urubko bez konsultacji z kierownikiem wyprawy i członkami zespołu sam ruszył w kierunku szczytu K2. W poniedziałek ze względu na złe warunki pogodowe postanowił wrócić do bazy.

(az)