"Kto stoi za Falentą i czy w ogóle stoi, nie mam pojęcia" – stwierdził szef kancelarii premiera Michał Dworczyk w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej". "Różne absurdalne oskarżenia pojawiają się od początku tak zwanej afery podsłuchowej. Mogę się tylko domyślać, że to próba odwrócenia uwagi od rzeczywistych bohaterów, czyli polityków PO, którzy w nie do końca transparentnych okolicznościach omawiali wydarzenia ważne z punktu widzenia państwa i Polaków w sposób szokujący opinię publiczną" - dodał.
Stosowne służby szukały tego pana, skazanego prawomocnym wyrokiem sądowym, po całym świecie. Niedawno został złapany i sprowadzony do Polski. Za tą akcją stoi państwo polskie, którym obecnie rządzi PiS - podkreślił Dworczyk w odpowiedzi na pytanie, czy PiS stał za Falentą. Minister zgodził się z uwagą, że "żadna sprawa karna, której źródłem byłyby słowa z podsłuchów, nie została sfinalizowana", ale - jak ocenił - "wszyscy wiedzą, że czym innym jest twarda odpowiedzialność karna za złamanie prawa, a czym innym odpowiedzialność polityczna za załamanie standardów, które powinny obowiązywać w życiu publicznym".
W swojej sytuacji pan Falenta mógłby napisać, że ma materiały obciążające każdego z 28 premierów z Unii Europejskiej. Od tygodni obserwujemy ataki na premiera. Jestem przekonany, że jednym z głównym ich powodów jest jego skuteczność - mówił Dworczyk. Obok prezesa Jarosława Kaczyńskiego to premier Morawiecki jest ojcem sukcesu ostatniej kampanii wyborczej. Opozycja widzi, jak mocnym jest atutem dla Zjednoczonej Prawicy. Stąd takie bezpardonowe ataki przy wykorzystaniu kłamstwa i manipulacji - dodał.
Nie stawiam tezy, na czyje zlecenie działa Marek Falenta. Stwierdzam tylko, że premier jest bezpardonowo atakowany od dłuższego czasu przez naszych konkurentów, bo Polska dziś rozwija się tak, jak nigdy przez ostatnich 30 lat - podsumował Dworczyk w rozmowie z "DGP".