Ernest Bejda, który był szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego w latach 2016-2020, nie pojawił się na posiedzeniu sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa. To już drugi raz, jak Bejda nie pojawił się na przesłuchaniu. Komisja chce złożyć do sądu wniosek o doprowadzenie go na kolejne przesłuchanie. O godz. 11 komisja zaczęła natomiast przesłuchanie europosła KO Krzysztofa Brejzy, który był inwigilowany Pegasusem.

Ernest Bejda został wezwany na dziś na przesłuchanie sejmowej komisji śledczej ds. systemu Pegasus. Nie pojawił się jednak - już po raz drugi. Komisja złoży wniosek do sądu z wnioskiem o ukaranie Bejdy za niestawiennictwo oraz o doprowadzenie go na kolejne posiedzenie.

8 października uzasadnił swoją nieobecność wrześniowym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego o niekonstytucyjności komisji. Takie usprawiedliwienie komisja uznała za nieskuteczne ze względu na "kwestię wadliwości obsadzenia składu TK wydającego wyrok" oraz "braku prawidłowego ogłoszenia orzeczenia, które powoduje, że orzeczenie nie ma mocy prawnej". W związku z tym, komisja zwróciła się do sądu o ukaranie grzywną b. szefa CBA.

"Nie wiem, czy jest większy sens, żeby bawić się w kotka i myszkę"

Szefowa komisji Magdalena Sroka (PSL-TD) oceniła w poniedziałek, że w sytuacji kiedy tak "ostentacyjnie formułowane jest niestawiennictwo" przed komisją, należy zastanowić się nad wystąpieniem do Sądu Okręgowego w Warszawie o ukaranie Bejdy karą finansową, a jednocześnie komisja powinna zastanowić się nad wnioskiem o doprowadzenie go na przesłuchanie. Nie wiem, czy jest większy sens, żeby bawić się w kotka i myszkę - stwierdziła Sroka.

Wniosek Sroki poparł wiceszef komisji Marcin Bosacki (KO).

Jeden z doradców komisji, również w imieniu pozostałych, zgłosił problem związany - jak mówił - "z podjętą próbą doręczenia wezwania na stawiennictwo w dniu dzisiejszym wobec świadka".

Niewątpliwie świadek posługuje się wszelkimi możliwymi furtkami do tego, by nie odebrać wezwania, ale niestety uważamy, że odmowa przez żonę świadka odebrania powiadomienia o wezwaniu na stawiennictwo w dniu dzisiejszym powoduje, że nie możemy uznać wezwania za prawidłowo wykonane. Dlatego doradcy rekomendują ponowne wezwania i podjęcie ponownych prób doręczenia wezwania na komisję - podkreślił.

Mimo tej rekomendacji szefowa komisja uznała, że można domniemać skuteczność powiadomienia świadka i nie wycofała swojego wniosku. W głosowaniu poparło go pięciu członków komisji, nikt nie był przeciw, a jedna osoba wstrzymała się od głosu.

Dziś także przesłuchanie Krzysztofa Brejzy

O godz. 11 przed komisją pojawił się natomiast europoseł KO Krzysztof Brejza, który był inwigilowany z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus.

Według informacji kanadyjskiej grupy Citizen Lab do telefonu Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r., gdy był on szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi. W kwietniu br. Prokuratura Krajowa potwierdziła, że Brejza był inwigilowany Pegasusem.

Byłem inwigilowany (Pegasusem - przyp. red.) przez pół roku, w 2019 r. w dwóch kampaniach wyborczych - mówił dziś rano Krzysztof Brejza w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24.

Służby wykradły mi 85 tys. wiadomości z 10 lat życia. Ostatecznie operacja służb zakończyła się niczym, nigdy zarzutów nie usłyszałem - podkreślał Brejza.

Brejza o podszywaniu się pod członków jego sztabu

Jak dodawał, były to zdjęcia, wpisy z wielu lat, dane dotyczące logowania się telefonu. To tak, jakby panu lub słuchaczom można było prześledzić 10 lat życia - podkreślał.

Brejza mówił, że wśród zdobytych przez służby informacji na jego temat były hasła do różnych serwisów, zdrowotnych, bankowych. To też narażenie na utratę informacji ludzi, z którymi się komunikowałem. Te wiadomości pochodziły też od ludzi w czasie, kiedy byłem członkiem komisji śledczej ds. Amber Gold. Z pewnością te informacje prywatne były poszukiwane do tego, by zbierać haki, szukać czegoś, czym będzie można kogoś szantażować - dodawał nasz gość.

Zdaniem europosła na pewno sam Pegasus był wykorzystywany do wpływania na wynik wyborów. Z jednej strony ta wielka kilkumiesięczna kampania hejtu w TVP Jacka Kurskiego, z drugiej strony mam zabezpieczonych kilka starych smsów, w których służby podsyłały mi zafałszowane analizy wyborcze. Rzecz niebywała, bo dochodziło tu do tzw. phisingu, dochodziło tu do podszywania się pod członków sztabu - podkreślał.

Trybunał Konstytucyjny o komisji ds. Pegasusa

Komisja śledcza ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 r. do listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz.

10 września Trybunał Konstytucyjny orzekł, że zakres działania komisji śledczej ds. Pegasusa jest niezgodny z konstytucją. Sędzia Stanisław Piotrowicz, uzasadniając decyzję Trybunału mówił, że uchwała o powołaniu komisji śledczej ws. Pegasusa została "dotknięta wadą prawną". Według TK Sejm podejmował uchwałę, obradując "w niewłaściwym składzie" poprzez uniemożliwienie sprawowania mandatów poselskich Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi (którzy zostali skazani prawomocny wyrokiem).

Dotychczas komisja przesłuchała m.in.: byłego wicepremiera, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, byłego wiceszefa MS, polityka Suwerennej Polski Michała Wosia, byłego dyrektora Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości Mikołaja Pawlaka oraz innych pracowników resortu sprawiedliwości.

Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO Group do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo oraz kamer i mikrofonów.