Mężczyzna, który wbiegł na boisko w drugiej połowie poniedziałkowego meczu piłkarskich mistrzostw świata w Katarze pomiędzy Portugalią i Urugwajem niosąc tęczową flagę, otrzymał zakaz wstępu na trybuny.
Jak się później okazało, protestującym był Włoch Mario Ferri, który ujawnił swoją tożsamość wpisem na Instagramie. Przyznał się, że podobne akcje protestacyjne przeprowadził także podczas mistrzostw świata w RPA w 2010 i Brazylii w 2014 roku.
W Katarze Ferri, który wbiegł na murawę ubrany w niebieską koszulkę Supermana, w ręku miał tęczową flagę i plakat z wiadomością, że popiera walkę Ukrainy z Rosją i protesty irańskich kobiet, które występują przeciwko reżimowi religijnemu w swoim kraju.
Ferri tłumaczył swój protest tym, że ma przyjaciół w Ukrainie, którzy cierpią. Dodał, że spędził tam miesiąc jako wolontariusz po tym, jak Rosja najechała na ten kraj w lutym.
Tęczowa flaga to protest przeciwko decyzji FIFA, która na kilka dni przed meczami otwarcia, zakazała kapitanom siedmiu europejskich drużyn noszenia wielokolorowych opasek "One Love" w obronie praw osób LGBT+. Homoseksualizm jest - jak podkreślił Włoch - w Katarze nielegalny.
Przypomniał, że niektórzy kibice skarżyli się również na to, że nie wolno im wnosić na stadiony przedmiotów w kolorach tęczy. To - jak dodał - skłoniło go do protestu.
FIFA zakazała tęczowych opasek kapitanów i flag praw człowieka na trybunach, zakazała wszystkim, ale nie mnie. Chcemy wolnego świata, który szanuje wszystkie rasy i idee - powiedział.
Włoch potwierdził, że po zatrzymaniu policja przetrzymywała go przez około godzinę po incydencie. Byłem dobrze traktowany - dodał. Potwierdził także, że został zwolniony z aresztu po interwencji prezydenta FIFA Gianniego Infantino.
Komitet organizacyjny mistrzostw świata wydał oświadczenie, w którym napisano, że "zgodnie ze standardową praktyką, pozwolenie na wejście na trybuny zatrzymanej osoby zostało anulowane i otrzymała ona także zakaz uczestniczenia w następnych meczach podczas tego turnieju".