"Dzisiaj wiemy, co się stało. Mamy odpowiedź. Po raz pierwszy pełną, konsekwentną, odpowiadającą na wszystkie pytania" - mówił przed Pałacem Prezydenckim lider Prawa i Sprawiedliwości, wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński, odnosząc się do katastrofy smoleńskiej. "Będzie w najbliższych dniach i tygodniach o tym mowa. Będzie to przedstawione opinii publicznej" - zapowiadał. "To jest wielka zmiana, o której chciałem właśnie dzisiaj, w 12. rocznicę zbrodni, zamachu państwu powiedzieć" - podkreślał.
W swoim wystąpieniu Jarosław Kaczyński zwrócił uwagę, że w ostatnich latach pandemia uniemożliwiła organizację spotkań przed Pałacem Prezydenckim w rocznicę katastrofy smoleńskiej.
Dziś minęły trzy lata. Trzy lata ważne dla sprawy, dla której się tutaj spotykamy. Zawsze, kiedy tu jesteśmy, myślimy o oddaniu hołdu, o przypomnieniu tych wszystkich, którzy zginęli, którzy zginęli w drodze do Katynia (...) w tej szczególnej - jak to się dotąd mówiło - katastrofie, wypadku - mówił Kaczyński. Dziś też to powtarzamy, chcemy oddać hołd, chcemy zachować pamięć, chcemy, żeby ta pamięć trwała: dziś, jutro, za rok, za dwa, za dziesięć, za dwadzieścia. Ona jest częścią naszej tożsamości, jest częścią pamięci narodowej - oświadczył prezes PiS.
Wielu z nas w umysłach i w sercach miało wielkie wątpliwości - mówił Kaczyński, odnosząc się do przyczyn tragedii w Smoleńsku. Bardzo wielu wiedziało tak naprawdę, że to nieprawda, że ta cała opowieść, którą słyszeliśmy oficjalnie z prawdą nie ma nic wspólnego. Ale mieć przeczucie, mieć nawet najgłębsze przekonanie, a mieć dowody, mieć zamkniętą, konsekwentną odpowiedz na pytanie, co doprowadziło do tej tragedii, to wielka różnica. To różnica, która ma znaczenie nie tylko w tej sferze, która dotyczy wymiaru sprawiedliwości, odpowiedzialności, ale to także różnica moralna - podkreślał.
W ciągu 3 lat nastąpiła wielka zmiana. Wynika nie tylko z tragicznego kontekstu, w którym dzisiaj się spotykamy. Tym kontekstem jest wojna na Ukrainie, są niesłychane zbrodnie, jest potwierdzenie - nie pierwszy raz, ale po raz pierwszy tak blisko, tak bezpośrednio, że Rosja się nie zmieniła, że postkomunizm - bo w Rosji jest postkomunizm - jest równie zbrodniczy jak komunizm - tłumaczył wicepremier ds. bezpieczeństwa.
Dowody trzeba umieć zebrać - to było niesłychanie trudne. To trwało bardzo wiele lat - przyznał Kaczyński, odnosząc się do badania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Początkowo poza przeświadczeniem, poza wolą dotarcia do prawdy, nie mieliśmy nic. Mieliśmy tylko ludzi, którzy chcieli do tej prawdy dotrzeć - wspominał. Wymienił w tym kontekście m.in. byłego szefa resortu obrony Antoniego Macierewicza.
Praca trwała długo, bardzo długo - może za długo, ale z obiektywnych powodów. Dzisiaj wiemy, co się stało, mamy tę odpowiedź po raz pierwszy pełną, konsekwentną, zweryfikowaną przez wiele różnych - także będących poza Polską - ośrodków - zadeklarował lider Prawa i Sprawiedliwości. Będzie w najbliższych dniach i tygodniach o tym mowa, będzie to przedstawione opinii publicznej. To jest wielka zmiana, o której chciałem właśnie dzisiaj, w 12. rocznicę zbrodni, zamachu państwu powiedzieć - podkreślał. Przed nami inne pytania, w szczególności to jedno (..) Dlaczego? Dlaczego akurat ta delegacja? Dlaczego akurat Lech Kaczyński? Tutaj nie ma żadnej wątpliwości. (...) Lech Kaczyński prowadził w sposób konsekwentny politykę zmierzającą do przeciwstawienia się rosyjskim planom, które potrafił rozszyfrować, opisać i przewidzieć - mówił przed Pałacem Prezydenckim brat tragicznie zmarłego prezydenta. Chodzi o jego konsekwentną politykę, znalezienie klucza do integrowania tej części Europy - klucza energetycznego - tłumaczył.
Jest pytanie o odpowiedzialność za tę zbrodnię, o to, jak mają być potraktowani, ostatecznie ustaleni ci, którzy podjęli decyzję i ci, którzy ją wykonali tu w Polsce, ale przede wszystkim tam w Rosji - mówił Kaczyński, odnosząc się do katastrofy smoleńskiej. To zadanie wielkie i trudne, ale trzeba je podjąć, w interesie Polski, w interesie naszego regionu, ale także w interesie wolnej Europy - dodał.
Mamy dzisiaj taki wybór. Ten wybór rozgrywa się dzisiaj na Ukrainie, ale może przenieść się w tym swoim najostrzejszym, wojennym wydaniu także i dalej - zastrzegł. Jest pytanie o to, czy będziemy nadal wolni, czy będziemy żyli pod groźbą terroru terrorystycznego, bandyckiego państwa - ostrzegł. Zwracam się do tych na Zachodzie. To, co widzą dzisiaj na Ukrainie może się zdarzyć nie tylko tam, nie tylko w Polsce, bo może to ich nic nie obchodzi. To się może zdarzyć także w Paryżu, to się może zdarzyć jeszcze łatwiej w Berlinie i w Rzymie - przestrzegał lider PiS-u. Tchórzostwo i głupota zawsze przegrywają, a w Moskwie potrafią to wykorzystać - dodał wicepremier ds. bezpieczeństwa.