Epidemia COVID-19 spowodowała, że niepewność Polaków o pracę jest najwyższa od 10 lat. Ze specjalnej edycji raportu „Monitor Rynku Pracy” zrealizowanego przez Instytut Badawczy Randstad, wynika, że 26% pracowników ryzyko utraty posady ocenia jako duże. To blisko 1/5 więcej niż przed ogłoszeniem pandemii. Prawie 50% zatrudnionych obawia się zmniejszenia wynagrodzenia, 25% zwolnienia, a 16% likwidacji firmy.
Zagrożenie koronawirusem wpłynęło także na zmiany organizacji pracy w przedsiębiorstwach. Wśród podjętych działań zapobiegawczych najczęściej wymienia się: wyposażenie w środki czystości i dezynfekcyjne, wprowadzenie pracy zdalnej oraz ograniczenie aktywności związanych z bezpośrednią obsługą klienta.
Największy odsetek osób, które obawiają się utraty pracy (30%), znajduje się w centralnej Polsce (woj. mazowieckie, łódzkie i świętokrzyskie). Zwolnień najmniej obawiają się natomiast mieszkańcy zachodniej części kraju (woj. lubuskie, wielkopolskie i kujawsko-pomorskie), gdzie odsetek pracowników oceniających ryzyko utraty obecnej posady jako duże kształtuje się na poziomie 18%.
O zwolnienie bardziej obawiają się kobiety (29%) niż mężczyźni (23%). Większym pesymizmem, jeśli chodzi o utrzymanie zatrudnienia, wykazują się osoby w wieku od 18 do 29 lat - 28% z nich ryzyko utraty pracy ocenia, jako duże. Większymi optymistami są ludzie w przedziale wiekowym od 50 do 64 lat. Wskaźnik ten w tej grupie kształtuje się na poziomie 23%. Redukcji etatów częściej boją się także mieszkańcy wsi w obrębie aglomeracji (32%) niż wsi poza aglomeracjami (23%).
Przyszłość polskiego rynku pracy zależy od tego, jak długo będzie trwać epidemia oraz zakresu działań osłonowych dla przedsiębiorców, jakie będą podejmowane przez rząd. Bez wsparcia państwa wiele podmiotów gospodarczych nie przetrwa okresu zmniejszenia lub braku zamówień i zerwanych łańcuchów dostaw - podkreśla Monika Fedorczuk, ekspert rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
Utraty obecnego zatrudnienia najbardziej obawiają się sprzedawcy i kasjerzy (36%), niewykwalifikowani robotnicy (36%), kadra zarządzająca oraz pracownicy biurowi i administracyjni (po 29%). Nieco bardziej spokojni o swoje posady pozostają natomiast kierowcy, inżynierowie i specjaliści z wyższym wykształceniem. Odsetek osób, które boją się zwolnień, wynosi dla nich odpowiednio 16%, 17% i 18%.
Jeśli chodzi o branże, to największe obawy o utrzymanie zatrudnienia wskazują pracownicy hotelarstwa i gastronomii (42%), handlu detalicznego i hurtowego (34%) oraz branży finansowej i ubezpieczeniowej (30%). Najmniejszy odsetek osób, które boją się stracić pracę, występuje natomiast w budownictwie (18%), edukacji (19%) oraz telekomunikacji i IT (20%).
Sytuacja związana z pandemią koronawirusa ma wpływ zarówno na nasze codzienne funkcjonowanie, jak i rynek pracy. Podczas gdy wiele z firm zastanawia się nad renegocjacją umów, czy nawet redukcją etatów, inne zgłaszają zwiększone zapotrzebowanie na pracowników. Dotyczy to w szczególności branż farmaceutycznej, kosmetycznej, spożywczej i logistycznej oraz producentów środków czystości. W zależności od tego, jak długo potrwają obecne obostrzenia w Polsce i na świecie, możemy być świadkami wielu zmian w dotychczasowej strukturze zatrudnionych, a co za tym duża część pracowników może potrzebować wsparcia w przebranżowieniu się, mówi Monika Hryniszyn, Dyrektor Personalna i HR Consultancy w Randstad Polska.
Wśród Polaków zaobserwowano widoczny spadek optymizmu, jeśli chodzi o otrzymanie nowego zatrudnienia. Odsetek osób, które uważają, że znajdą lub raczej znajdą jakąkolwiek pracę, w ciągu najbliższych 6 miesięcy, spadł do 75% z 89% w okresie przed pandemią. Swoje szanse na znalezienie posady najlepiej oceniają mieszkańcy południowego regionu Polski (woj. dolnośląskie, opolskie, śląskie i małopolskie). 82% osób zamieszkujących ten obszar uważa, że znajdzie lub raczej znajdzie jakiekolwiek zatrudnienie. Na najniższym poziomie wskaźnik ten kształtuje się w północnej i wschodniej Polsce (odpowiednio: woj. zachodnio-pomorskie i pomorskie oraz woj. warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie i podkarpackie) i wynosi 69%.
W podziale na stanowiska swoje szanse na znalezienie jakiegokolwiek zatrudnienia najlepiej oceniają sprzedawcy i kasjerzy (82%), kadra zarządzająca (80%) oraz technicy i robotnicy wykwalifikowani (79%). Najwięcej obaw o możliwość podjęcia pracy wskazują mistrzowie i brygadziści (59%), niewykwalifikowani robotnicy (66%) oraz inżynierowie (67%).
Biorąc pod uwagę branże, szanse na znalezienie jakiegokolwiek zatrudnienia najlepiej oceniają pracownicy służby zdrowia i pomocy społecznej oraz hotelarstwa i gastronomii (84%). Na trzecim miejscu znaleźli się natomiast zatrudnieni w handlu detalicznym i hurtowym (81%). Najgorzej swoje szanse oceniają pracownicy edukacji (63%) i ochrony (67%).
Do 52%, tj. o 18 p.p., spadł odsetek osób, które wskazały, że w przypadku utraty obecnej, w przeciągu kolejnych 6 miesięcy, znajdą tak samo dobrą lub lepszą pracę. Największymi optymistami w tym aspekcie są mieszkańcy południa Polski, gdzie 57% respondentów wskazało, że znajdzie oczekiwaną posadę. Na najniższym poziomie wskaźnik ten ukształtował się na wschodzie kraju. Na brak większych problemów z otrzymaniem tak samo dobrej lub lepszej pracy najczęściej wskazywały osoby w wieku od 18 do 29 lat (61%) oraz zamieszkujące miasta powyżej 200 tys. mieszkańców.
W podziale na stanowiska najwyżej swoje szanse na znalezienie analogicznego albo lepszego stanowiska oceniają inżynierowie (67%) oraz kadra kierownicza średniego szczebla (58%). Jeśli chodzi o branże największym optymizmem pod tym względem charakteryzuje się hotelarstwo i gastronomia (70%) oraz opieka zdrowotna i pomoc społeczna (65%).
Wśród obaw wskazywanych przez Polaków w związku z pandemią koronawirusa najczęściej wymienia się zmniejszenie wynagrodzenia (41%). Na taką odpowiedź najczęściej wskazywali mieszkańcy północnych i zachodnich regionów kraju (44%) oraz miast od 50 do 200 tys. mieszkańców (47%). Duży strach przed takim działaniem pracodawcy wskazują osoby w wieku od 50 do 64 lat (45%).
W podziale na stanowiska największy odsetek odpowiedzi wskazujących lęk przed otrzymaniem niższego wynagrodzenia wystąpił wśród sprzedawców i kasjerów oraz kierowców (po 52%), a także techników i wykwalifikowanych robotników (po 44%). Jeśli natomiast chodzi o branże, to obawy przed zmniejszeniem pensji ma najwięcej pracowników edukacji oraz transportu i logistyki (po 46%), a także hotelarstwa i gastronomii (44%).
Wśród zmian, jakie zostały wprowadzone w firmach w związku z epidemią COVID-19, najczęściej wymienia się wyposażenie miejsca pracy w dodatkowe środki czystości i dezynfekcyjne (51%), wprowadzenie pracy zdalnej (37%), ograniczenie działania związanego z bezpośrednią obsługą klienta (35%), wyposażenie pracowników w indywidualne środki ochronne (25%), skrócenie godzin pracy (19%) oraz zalecenie spotkań służbowych w formie wideokonferencji (15%). 11% przedsiębiorstw samodzielnie zawiesiło swoje funkcjonowanie, a 13% w związku z decyzją organów państwowych. 10% firm wprowadziło zabezpieczenia takie jak ścianki z pleksiglasu w punktach obsługi klienta. Respondenci badania wskazali także, że 9% zakładów pracy nie podjęło żadnych dodatkowych działań.
Działając w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo swoich pracowników, zdecydowana większość firm w Polsce zdecydowała się na wprowadzenie działań profilaktycznych. Wśród tych najbardziej popularnych jest wyposażenie w środki higieniczne i dezynfekujące oraz wprowadzenie pracy zdalnej. To właśnie to drugie działanie może mieć największy wpływ na rynek pracy. Okazało się bowiem, że wiele czasochłonnych spotkań i konferencji, jesteśmy w stanie zrealizować online, co znacznie zwiększa efektywność wykonywania zadań oraz elastyczność pracowników. Dla części firm może być to przesłanka, by częściej korzystać z takich rozwiązań, mówi Monika Hryniszyn, Dyrektor Personalna i HR Consultancy w Randstad Polska.
Badanie pokazało także, że wyżej wymienione środki zapobiegawcze częściej stosowane są przez firmy liczące ponad 250 pracowników, a rzadziej przez te, które zatrudniają od 2 do 9 pracowników. W porównaniu lepiej wypadają także przedsiębiorstwa z sektora publicznego niż prywatnego.
SPRAWDŹ: Zwolnienie z płacenia składek ZUS będzie rozszerzone, ale nie dla wszystkich