"W wielkiej niepewności czekamy na kolejne wytyczne rządu. Nie wiemy, czy będziemy w stanie zrealizować podpisane umowy" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM fotograf ślubny z Poznania. Przedstawiciele prężnie rozwijającej się branży weselnej również borykają się ze sporymi problemami finansowymi. Choć część z nich skorzystała z rządowego wsparcia, na horyzoncie pojawiają się kolejne wydatki, jak np. raty kredytu za wyposażenie firmy. Dlatego domagają się od rządzących jasnych wytycznych co do organizacji wesel, wprowadzanych z wyprzedzeniem. Od gości weselnych chcą dostosowania się do nich i pokazania, że mimo reżimu sanitarnego można się odpowiedzialnie bawić. Jeśli jednego i drugiego nie uda się pogodzić - obawiają się, że ich źródło dochodu wygaśnie.
Zazwyczaj fotografowie ślubni rozpoczynają sezon swojej pracy w maju, a kończą go w listopadzie. W tym roku było jednak inaczej. Liczba zleceń zmalała, co przełożyło się na zdecydowanie mniejsze dochody lub całkowity ich brak. Sprawa ma oczywiście związek z pandemią Covid-19 i zakazem organizowania imprez.
Bardzo trudny okres, bardzo trudna sytuacja - mówi Piotr Owczarek, fotograf spod Poznania, który od kilku lat prowadzi rodzinną firmę zajmującą się fotografią ślubną. W jego przypadku pierwszy telefon ze zleceniem sesji zadzwonił na początku lipca. Po kilku weselach nadal nie widzę tego światełka w tunelu, które dawałoby nam nadzieję, że dotrwamy i zarobimy na kolejne miesiące. Pary młode teraz, kiedy słuchają informacji w mediach, o tym, że powstają żółte strefy, czerwone - dzwonią do nas i pytają, co robić. Chodzi nie tylko o nas fotografów, ale to są dziesiątki, jeśli nie setki odnóg tej branży: dj-e, dekoratorzy, floryści, barmani itd. To jest ogrom ludzi, niezrzeszonych w żaden sposób. My nie możemy wyjść, zastrajkować. Każdy z nas prowadzi 1-osobową działalność, każdy musi sobie z tym radzić - dodaje.
Rządowa pomoc, czyli tzw. postojówki czy odroczenie opłat ZUS, ułatwiła przetrwanie części przedsiębiorców z branży ślubnej. Problemy jednak wróciły, ze względu na konieczność spłaty np. rat kredytu za sprzęt na wyposażenie firmy (w przypadku fotografów to oświetlenie, aparaty czy oprogramowanie do obróbki zdjęć).
Trudno było zaplanować jakkolwiek z wyprzedzeniem nasz budżet, bo pandemia i obostrzenia przyszły w najgorszym dla nas momencie - tłumaczy Piotr Owczarek, który o trudnej sytuacji rozmawia też z innymi przedsiębiorcami z branży. W większości rozumieją konieczność wprowadzania obostrzeń sanitarnych, ale domagają się, by rządzący - w tym wypadku resort zdrowia - informowali w miarę możliwości z dużym wyprzedzeniem o planach związanych z wprowadzaniem obostrzeń sanitarnych.
Z podobną niepewnością zmagają się też d-je odpowiadający za oprawę muzyczną na weselach. Zdaniem Bartosza Beszterdy, animacje i zabawy na weselnym parkiecie można poprowadzić tak, by ograniczyć ryzyko bliskiego kontaktu, a co za tym idzie - ryzyko zakażenia. Zabawy zostały zmodyfikowane w taki sposób, by nie wprowadzały interakcji między ich uczestnikami. Można to zrobić i mieć przy tym fajny materiał dla fotografa, dla operatora kamery. Wygląda to inaczej niż przed pandemią, ale pokazuje, że można się odpowiedzialnie bawić - wyjaśnia. Pary borykają się z ogromnymi rozterkami, czy organizować uroczystość czy się z tym wstrzymać. My oczywiście sugerujemy, żeby czekać na wytyczne, ale one są wciąż niejasne. Nie wiemy, jak będzie, trudno nam się na coś umawiać, kiedy nie wiemy, czy uda nam się z tego wywiązać. - dodaje Bartosz Beszterda.
Jak wynika z dotychczasowych doświadczeń rozmówców RMF FM - śluby w dobie pandemii, choć wyglądające zupełnie inaczej niż dotychczas, nie są niemożliwe, ani też mniej wartościowe. Byłem świadkiem, kiedy ksiądz zaapelował przed ślubem, by wszyscy goście pary młodej byli w maseczkach. Udało się to zrobić, organizatorzy wesela je zapewnili. Podobnie było też podczas składania życzeń, ale też na samym weselu. Na każdym ze stolików był płyn do dezynfekcji rąk - wspomina fotograf Piotr Owczarek. Dodaje, że bardzo dużo w tej sytuacji zależy od gości weselnych, którzy jeśli będą przestrzegać ustalonych zasad sanitarnych - zmniejszą ryzyko zakażeń na weselach. To z kolei zwiększy szanse na możliwość uniknięcia obostrzeń sanitarnych i np. ponownego zakazu organizowania tego typu uroczystości.
Branża ślubna to jednak nie jedyna odnoga rodzimej gospodarki, która przez ostatnie miesiące zmaga się z poważnymi problemami. O dopisanie do listy firm, które będą mogły otrzymać tzw. wsparcie sektorowe, zaapelowała też Polska Izba Targowa. Jej przedstawiciele alarmują, że deklarowane wsparcie objęło tylko organizatorów imprez targowych, nie objęło natomiast przedsiębiorców z branży okołotargowej. Chodzi o projektantów i wykonawców stoisk targowych czy np. firmy transportowe. PIT apelowała w tej sprawie do rządzących. W projekcie ustawy o wsparciu branży turystycznej znalazł się też zapis mówiący o pomocy dla wspomnianych wyżej firm. W miniony piątek Sejm odrzucił jednak tę propozycję.
Pomimo apelu do wiceminister Emilewicz, jaki skierowała do niej Polska Izba Przemysłu Targowego, pomocy nie dostaną firmy projektujące i budujące stoiska, jak również transportowe i zajmujące się spedycją targową. (...) Na wniesienie poprawek jest niewiele czasu. Wkrótce ustawą zajmie się Senat - wyjaśniają w oficjalnym stanowisku przedstawiciele Polskiej Izby Targowej. Ich propozycja spotkania z przedstawicielami Ministerstwa Rozwoju jest wciąż aktualna. Przedsiębiorcy z branży okołotargowej są pełni obaw, że bez wsparcia, będą musieli zamykać swoje firmy. Prezes PIT alarmuje, że w naszym kraju sprawa może dotyczyć nawet tysiąca firm.
Firmy projektujące i budujące stoiska, w ciągu ostatnich trzech dekad, wyrobiły sobie bardzo silną pozycję za granicą - m.in. w Niemczech. Zdaniem przedstawicieli Polskiej Izby Targowej, mimo, że tam zarabiały pieniądze - napędzały również rodzimą gospodarkę, chociażby ze względu na to, że w Polsce zamawiały niezbędne materiały i w Polsce płaciły wszystkie podatki.
Sytuacja wśród europejskich organizatorów targów, ze względu na epidemię Covid-19, niewiele różni się od sytuacji w Polsce. Szanse na to, że polscy przedsiębiorcy z branży okołotargowej otrzymają wsparcie z zagranicy są wciąż niemal znikome.