W Bovenkarspel w Holandii doszło do wybuchu w centrum testowania na obecność koronawirusa. Nikt nie został poszkodowany, a policja szuka sprawców. "Ładunek musiał zostać podłożony" – przekazała w krótkim komunikacie.
Do wybuchu w Bovenkarspel na północ od Amsterdamu doszło o godzinie 6:55, tuż po otwarciu centrum testowania na obecność koronawirusa.
Eksplozja była na tyle silna, że z okien budynku wyleciały szyby.
Nikt natomiast nie został poszkodowany.
"Ktoś musiał podłożyć ładunek wybuchowy" - informuje policja, tym samym wykluczając wybuch np. gazu.
"Nie wiemy jeszcze dokładnie, co wybuchło, eksperci muszą najpierw zbadać sprawę "- powiedział rzecznik policji Menno Hartenberg.
"Mówimy tylko, że coś takiego nie mogło zdarzy się przypadkowo" - dodał.
Reuters zauważa, że incydent ten wydarzył się przed zaplanowanymi na 17 marca wyborami parlamentarnymi, które postrzegane są jako referendum w sprawie sposobu, w jaki rząd radzi sobie z epidemią koronawirusa. Według badań opinii publicznej konserwatywna Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) premiera Marka Ruttego prawdopodobnie uzyska najwięcej głosów.
W styczniu podpalono ośrodek badań nad koronawirusem w rybackiej wiosce Urk, w pierwszą noc obowiązywania ogólnokrajowej godziny policyjnej, wprowadzonej w ramach ostatniego rządowego lockdownu w związku z epidemią koronawirusa.
Joanna Potocka
Copyright © 1999-2025 RMF24.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone. Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu