Szał na prywatne schrony, niezbędniki dla przeżycia końca świata i znikające towary ze sklepowych półek – takie zjawiska zaistniały w niektórych regionach Rosji na wieść o przepowiedni Majów.
W centrum Moskwy na Tagance, 65 metrów pod ziemią istnieje prawdziwy bunkier z czasów zimnej wojny, którego budowę na rozkaz Stalina rozpoczęto w końcu lat 40. ubiegłego wieku. To 7 tysięcy metrów kwadratowych sal i korytarzy. Przez lata w tym supertajnym obiekcie pracowało kilkaset osób utrzymując instalacje schronów w pełnej gotowości. W przypadku wybuchu wojny, dzięki zgromadzonym tam zapasom żywności, wody, czy paliwa można było przeżyć pod ziemią kilka miesięcy. Od kilku lat w bunkrze mieści się muzeum zimnej wojny, a właściciele zapraszają wszystkich chętnych na 21 grudnia, reklamując się hasłem: "U nas przeżyjesz koniec świata". Ich zdaniem dobra zabawa gwarantowana.
Do prawdziwej paniki doszło w Omutninsku niewielkim 25 tysięcznym miasteczku na Uralu. Miejscowa gazeta poinformowała o zbliżającym się końcu świata w sensacyjnym artykule i ludzie rzucili się do sklepów wykupując najpotrzebniejsze towary. Ze sklepów zniknęły sól, cukier,nafta, zapałki i świecie. Interweniować musiały władze obwodowe by uspokoić mieszkańców. Jak logicznie zauważyła potem jedna z mieszkanek Omutninska - cytowana w rosyjskiej prasie - "jeżeli czeka nas koniec świata, to kto będzie palił te świece, skoro i tak wszyscy umrzemy".
Popyt rodzi podaż ,więc w sklepach w Rosji pojawiły się "niezbędniki dla przeżycia końca świata". W skład takich zestawów wchodzą : wódka, kasza gryczana, szproty w puszce, notes i ołówek oraz apteczka, sznurek i mydło. Koszt to około 900 rubli czyli 90 polskich złotych.
Przemysław Marzec
Copyright © 1999-2025 RMF24.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone. Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu