"Fiński lew poskromił rosyjskiego niedźwiedzia" - na ulicach w całym kraju mimo mroźnej pogody Finowie, dla których hokej jest sportem narodowym, celebrują triumf swojej reprezentacji na igrzyskach w Pekinie. To jej pierwsze olimpijskie złoto w historii. W finale Finowie wygrali z Rosjanami 2:1.
"Gratulacje dla pewnej i mocnej drużyny!" - przekazał prezydent Finlandii Sauli Niinisto, wielki fan hokeja, wskazując jednocześnie na wyższość lwa nad niedźwiedziem.
W mediach społecznościowych już zaczęły krążyć memy naśmiewające się z prezydenta Rosji Władimira Putina i przypominające wspólny mecz hokejowy Finlandii i Rosji w Karelii w 2012 roku, w którym fiński prezydent zagrał razem z rosyjskim przywódcą.
W centrum Helsinek, gdzie tradycyjnie świętowane są sukcesy hokeistów, setki fanów od rana gromadzą się wokół historycznej, ponad 100-letniej statuy Havis Amanda. Najbardziej zagorzali kibice przy kilkustopniowym mrozie udają kąpiel w zmrożonej zabytkowej fontannie. Bary i restauracje otwarto już o w pół do szóstej rano fińskiego czasu, kiedy zaczynał się hokejowy finał w Pekinie.
"Amandę trzeba zastąpić postacią Jukki Jalonena" - z takim oficjalnym wnioskiem do władz miasta wystąpił już deputowany koalicji rządowej Mikko Karna, podkreślając wkład w historyczny sukces tego szkoleniowca.
"Jeśli ktoś jest legendą za życia w tym kraju, to jest nim właśnie Jalonen" - oznajmił i dodał, że zabytkową statuę, której ochrona i konserwacja podczas celebracji sukcesów hokeistów jest zawsze problematyczna, należy umieścić w muzeum.
"Trener wszech czasów" - także w komentarzach w fińskich mediach wskazuje się na ojca olimpijskiego sukcesu - Jalonena, który prowadzi kadrę od wielu lat i zdobył z nią wcześniej dwa razy mistrzostwo i wicemistrzostwo świata, a także olimpijski brąz.
"W budowie mistrzowskiego zespołu z pewnością jesteśmy najlepsi na świecie" - mówił po finale Jalonen, który zaznaczył, że z turnieju na turniej gracze się zmieniają, ale "maszyna pracuje i zwycięża".
Przypomina się też, że podporę "złotej drużyny" stanowi Marko Anttila, nazywany "Buką". Jego przydomek odnosi się do mrocznej lodowej postaci o potężnej posturze i wydającej odgłosy pomrukiwania z kultowych opowieści o Muminkach.
"Anttila po raz kolejny zniszczył marzenia Rosjan" - pisze największy fiński dziennik "Helsingin Sanomat".
Doświadczony zawodnik helsińskich "Dżokerów", grających w rosyjskiej międzynarodowej lidze hokeja KHL, zdobył decydującego o wyniku finału gola na 2:1.
Kibicowskie świętowanie sukcesu w niedzielę przedłuży się do późnych godzin wieczornych. Niebieskie hokejowe kaski czy reprezentacyjne szaliki z pewnością pojawią w wielu znanych miejscach. Także pomnik rosyjskiego cara Aleksandra II w centrum miasta z pewnością zostanie przykryty fińską flagą tak, jak to bywało w przeszłości. Spodziewane jest także uroczyste przywitanie "Złotych Lwów" i oficjalna feta w stolicy po powrocie hokeistów z Pekinu.