Polska jest jednak potrzebna w Grupie Wyszehradzkiej: Praga, Budapeszt i Bratysława pokazują, że nie obraziły się na Warszawę po tym, jak we wtorek zagłosowała za propozycją Luksemburga w sprawie podziału 120 tysięcy uchodźców. Jak donosi nasza korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginion, państwa należące do Wyszehradu, czyli nasz kraj, Węgry, Czechy i Słowacja wydały wspólną deklarację.
Wspólna deklaracja ma pokazać, że Grupa Wyszehradzka, mimo trudności, wciąż jest żywa. To Czesi, którzy przewodniczą obecnie w grupie zaproponowali tekst wspólnego dokumentu. Zamieścili w nim ogólniki, typu: należy zająć się korzeniami problemu uchodźców.
Przypomnijmy jednak, że jeszcze wczoraj czeski minister spraw wewnętrznych ogłosił koniec Grupy Wyszehradzkiej. Dziś jednak, gdy Czesi, Słowacy i Węgrzy są zewsząd atakowani i grozi im się wyrzuceniem z europejskich partii politycznych za wtorkowy sprzeciw ws. podziału uchodźców, znowu potrzebują Polski. Jak komentuje nasz korespondentka w Brukseli: Polska daje im to wsparcie. Gra wiec na dwóch fortepianach - tym środkowoeuropejskim i zachodnim. Jesteśmy solidarni z piętnowanymi, ale jednak po drugiej stronie.
O tym, że Grupa Wyszehradzka nadal istnieje, zapewnił w Brukseli wiceszef MSZ odpowiedzialny za sprawy unijne Rafał Trzaskowski: Mamy sporo do zrobienia; nadal będziemy współpracować. Oświadczył, że różnice w kwestii podziału uchodźców między kraje UE wynikały z rozbieżności w taktyce, a nie z fundamentalnych podziałów.
We wtorek na szczycie w Brukseli zdecydowano o podziale pierwszych 66 tysięcy uchodźców z Grecji i Włoch. Polska w pierwszej fazie przyjmie z tych obozów około 5 tysięcy imigrantów, oprócz 2 tysięcy, na które już zgodziliśmy się wiosną. Liczba 54 tysięcy zostanie zachowana jako "rezerwa". UE będzie mogła z niej skorzystać, gdyby w najbliższym czasie jakiś kraj Wspólnoty poprosił o pomoc w związku z presją migracyjną.
Przeciwko propozycji Luksemburga w sprawie podziału 120 tysięcy uchodźców zagłosowały Słowacja, Czechy, Węgry i Rumunia. Polska zagłosowała "za" i jako jedyna wyłamała się z jednolitej postawy Grupy Wyszehradzkiej, do której należymy razem ze Słowakami, Czechami i Węgrami. Od głosu wstrzymała się Finlandia.
Katarzyna Szymańska-Borginon
(mal)