Trybunał Konstytucyjny nie musi zakwestionować całej ustawy o OFE. Kluczowa będzie odpowiedź na pytanie, kto jest właścicielem zgromadzonych składek - mówi w rozmowie z RMF FM konstytucjonalista, profesor Piotr Winczorek.
Grzegorz Kwolek: Jak szybko Trybunał zajmie się tą sprawą?
Prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista: To może być kilka miesięcy, bo nie sądzę, żeby tygodni. Ustawa jest skomplikowana, tutaj wchodzą w rachubę dwie wartości konstytucyjne. Zgodność z konstytucją tego aktu, a także jego skutki dla finansów publicznych. I tutaj Trybunał musi to ważyć. A poza tym na wokandzie Trybunału są jeszcze inne sprawy, które zaczęły się znacznie wcześniej.
Hipotetyczny scenariusz. Pojawia się jeszcze kolejna skarga konstytucyjna. Co wtedy powinien zrobić Trybunał?
Jak będzie kolejny wniosek, to wtedy Trybunał powinien te wnioski połączyć. Rozpatrywanie ich oddzielnie może oznaczać, że sprawa się jeszcze bardziej przedłuży.
Część prawników podnosiła także sam tryb uchwalania tej ustawy. Czy Trybunał w ramach tej skargi może się zająć dość niespotykanym tempem?
Tak, może się zająć. Ale nie można powiedzieć, że to tempo naruszało jakieś regulacje konstytucyjne, ono mogło zagrażać tak zwanej przyzwoitej legislacji. Mogło wpłynąć na jakość ustawy.
Nie znamy jeszcze, oczywiście, treści skargi, tylko znamy mniej więcej zarys przedstawiony ustami ministrów prezydenckich. Czy w pana ocenie to będzie dla Trybunału trudna skarga do rozpatrzenia?
Tam jest z tego co wiemy zarzut, że się zakazuje reklamowania OFE. To jest sprawa dosyć prosta, kwestia wolności gospodarczej. Ale trzeba pamiętać, że jeżeli Trybunał uzna te przepisy za niekonstytucyjne, wszystkie zaskarżone czy choćby tylko część, to może jednocześnie stwierdzić, że te przepisy wypadając z tekstu ustawy nie naruszają możliwości realizacji ustawy. I wtedy jeżeli tak orzeknie, to prezydent może podpisać ustawę lub zwrócić ją Sejmowi do poprawki, ale to nie oznacza, że ustawa całkowicie umiera.
Prezydent kierując skargę, podnosił głównie wartość konstytucyjną, czyli swobodę działalności gospodarczej. Rząd argumentując okoliczności wprowadzenia ustawy mówił o bezpieczeństwie finansów publicznych. Czy ciężko będzie Trybunałowi wyważyć, która z tych racji jest istotniejsza?
Stabilność finansów publicznych jest wartością konstytucyjną, tam w grę wchodzi na przykład kwestia maksymalnego deficytu budżetowego. Ja nie wiem czy akurat przeniesienie części pieniędzy z OFE do budżetu, czy do ZUS-u, pomoże tę lukę zapełnić, ale gdyby powiedzmy się tak okazało, że Trybunał uzna, że wartości konstytucyjne przeważają, to by się otworzyła luka i powstało niebezpieczeństwo dla finansów publicznych. Ale są tacy, którzy twierdzą, że dałoby się ominąć te niebezpieczeństwa dla finansów, bez tego pociągnięcia, które rząd przeprowadził z OFE.
Czyli Trybunał może mieć trudny orzech do zgryzienia, bo to jest jednak z pogranicza prawa i ekonomii kwestia.
Zdecydowanie tak. To jest pogranicze prawa i ekonomii, ale Trybunał zwykle ma takie problemy, bo ustawy jakiejś materii dotyczą. Czy to ekonomicznej, czy społecznej, i Trybunał ma do czynienia z oceną ustawy, która sama w sobie nie jest aktem rangi konstytucyjnej, z konstytucją.
Co w sytuacji, kiedy Trybunał częściowo odrzuci niektóre zapisy tej ustawy? Czy uważa pan, że to może otworzyć drzwi do potencjalnych pozwów? Zbiorowych na przykład ze strony obywateli, albo towarzystw emerytalnych?
To zależy co tam będzie uznane za niekonstytucyjne. Największym niebezpieczeństwem byłoby, gdyby prezydent zaskarżył samą istotę rzeczy. To znaczy, to przeniesienie pieniędzy, jak niektórzy powiadają "wywłaszczenie obywateli". To byłby problem, bo wtedy trzeba by było na wniosek tych wywłaszczonych dokonać jakiś rekompensat. A jeśli fundusze straciłyby na niemożliwości reklamowania w czasie obowiązywania ustawy, to może jakieś rekompensaty im by się należały, ale musiałyby udowodnić, że jakieś straty z tego tytułu poniosły.
Prezydent zapowiada, że w tej skardze będzie kwestia między innymi rozstrzygnięcia własności środków zgromadzonych w OFE. Czy gdyby Trybunał rozstrzygnął, że właścicielami są osoby wpłacające składki, to wtedy mogłoby to oznaczać, że nie ma możliwości przeniesienia?
Jeśli będzie takie pytanie, to wtedy oczywiście, to jest sprawa fundamentalna. To nie są jakieś marginalia, tylko rzecz natury podstawowej. Chociaż konstytucja dopuszcza wywłaszczenie, ale za odszkodowaniem. Na przykład buduje się drogi, to trzeba wywłaszczyć właścicieli gruntów, ale tam są przeznaczone na to odszkodowania. Pytanie czy tu także.
Tak naprawdę to rząd zdecyduje o tym, gdzie te pieniądze będą się znajdować, ale czy w dalszym ciągu pozostaną własnością obywateli?
Tam też jest pytanie, czy chcecie, czy nie chcecie zostać w OFE. Jak ktoś chce zostać, to zostaje przy tych swoich. Swoich - pytanie, czy to jest jego. Czy to nie są pieniądze publiczne. I to jest właśnie ten problem. Czy te pieniądze na kontach OFE to jest coś takiego jak wkład bankowy, prywatny, który zawsze można wycofać. Czy to jest coś w rodzaju podatku, daniny publicznej. Na końcu tego całego interesu mamy emerytury. Więc ostatecznie się do tych pieniędzy dojdzie. Pytanie, czy to są te same pieniądze, które się wpłaciło na początku, czy przez lata są to już pieniądze publiczne, z których są emerytury i renty wypłacane?