Spotykamy się w Krakowie, bo właśnie tam Agnieszka i Urszula Radwańskie ładują akumulatory przed kolejnym ciężkim sezonem. W szale przedświątecznych obowiązków udało nam się "wyciągnąć" z sióstr kilka sekretów. Do jakich słodyczy mają słabość, kiedy zrozumiały, że prezenty pod choinką podkładają rodzice? Kto sprząta, kto gotuje? Jakie szpilki mają w szafie? No i w końcu - krótka piłka - Aga i Ula odpowiadają na bardzooo odważne pytania:) - zadawane przez Maję Dutkiewicz i Edytę Sienkiewicz.
RMF FM: Jesteście postrzegane jako kobiety sukcesu, ale musicie też walczyć ze swoimi słabościami, nie tylko kontuzjami. Jak sobie radzicie z takimi niekomfortowymi sytuacjami? Ze smutkiem?
Agnieszka Radwańska: Wiadomo, że są gorsze dni, ale staramy się wspierać. Na pewno jest nam raźniej, bo na turnieju jesteśmy razem. Podróżujemy 10 miesięcy w roku, więc dość sporo. Przeciwniczki widujemy częściej niż własną rodzinę. Ale tak już bywa, taki sport.
RMF FM: Zajadacie się słodyczami, bo wiem, że macie słabość do czekolady?
Urszula Radwańska: Faktycznie, lubimy słodycze. Zwłaszcza czekoladę, serniki...
RMF FM: Domyślam się, że jesteście w tej komfortowej sytuacji, że nie musicie liczyć kalorii. Chyba nigdy tego nie robicie?
Agnieszka Radwańska: Mamy to szczęście, że nie mamy problemów z wagą. Rygorystyczna dieta też nas nie dotyczy, więc pozwalamy sobie na co nieco.
RMF FM: A macie swoje ulubione słodycze? Takie, że ślinka cieknie...
Urszula Radwańska: Ja jestem wielką fanką serników. Sernik mogę jeść o każdej porze dnia i nocy. Także to jest coś, co uwielbiam. Zwłaszcza w Stanach jest taki typowy amerykański cheesecake. To jest moje ulubione ciasto.
Agnieszka Radwańska: Mam podobny gust - sernik jak najbardziej. Poza tym ptasie mleczko, które poprawia humor na cały dzień...
RMF FM: Nie mówmy już o jedzeniu, bo ślinka cieknie. Kiedy w waszej rodzinie ruszają przygotowania do świąt?
Agnieszka Radwańska: Dość późno. Kiedyś dostałyśmy nauczkę. 23 grudnia obudziłyśmy się, że nie mamy żadnych prezentów. Poszłyśmy do galerii, miałyśmy 1,5 godziny między treningami. Po godzinie miałyśmy mnóstwo rzeczy, ale wszystko było dla nas (śmiech). Miałyśmy 30 minut, żeby kupić wszystkim prezenty. Ale że w zakupach jesteśmy dobre, to poradziłyśmy sobie. Pierwszy i ostatni raz...
RMF FM: Dziewczyny, co kupujecie sobie pod choinkę?
Agnieszka Radwańska: My raczej kupujemy prezenty dla rodziny. Sobie prezenty kupujemy tylko na Mikołajki. Staramy się robić to wcześniej, żeby nie było tak jak kiedyś.
RMF FM: Możecie zdradzić, co podarowałyście sobie w ubiegłym roku? Czy to jest jakaś tajemnica?
Urszula Radwańska: Ja pamiętam jak to było w ubiegłym roku (śmiech). Ja poszłam do sklepu jubilerskiego, kupiłam Agnieszce naszyjnik i kolczyki. Agnieszka nie miała czasu, więc powiedziała: Ula, wybierz sobie sama prezent, kup sobie, ja Ci potem oddam pieniądze. Tak właśnie wyglądały nasze prezenty... (śmiech).
RMF FM: Ładnie to tak?!
Agnieszka Radwańska: Mogę zwalić to jedynie na brak czasu... (śmiech)
RMF FM: Dość o przyjemnościach, bo święta to nie tylko przyjemności. Jest sprzątanie, gotowanie. Jak u Was wygląda podział obowiązków?
Agnieszka Radwańska: Nie da się ukryć, że Ula jest od gotowania, a ja jestem od sprzątania. Czasami się zamieniamy, ale rzadko. Jakoś ten podział został tak ustalony i tak na razie funkcjonuje.
RMF FM: Ula, jak jest naprawdę? Niepewny wzrok.
Urszula Radwańska: Taka jest prawda. Ja jestem od gotowania, Agnieszka od sprzątania, natomiast - jeżeli chodzi o pranie lub wyrzucanie śmieci - to już jest pół na pół. Która ma więcej czasu, ta po prostu to robi.
RMF FM: Ubieranie choinki wspólne?
Agnieszka Radwańska: Tak, zawsze wspólnie. I tak było zawsze.
RMF FM: Pamiętacie, kiedy zrozumiałyście, że to nie święty Mikołaj podkłada prezenty, tylko mama lub tata?
Agnieszka Radwańska: Pamiętam, pamiętam. Byłam zawiedziona, bo faktycznie wierzyłam, że to Mikołaj przynosi prezenty. Kiedy to było? Już nie pamiętam, ale wtedy to zabolało...
Urszula Radwańska: Może nie mówmy teraz o tym, może młodzi słuchacze poczują się zawiedzeni.
Agnieszka Radwańska: Mikołaj istnieje!!!
RMF FM: Potwierdzamy. Mikołaj istnieje! Pamiętacie swój pierwszy prezent? Co to było?
Agnieszka Radwańska: Pamiętam, chociaż nie wiem, czy to był akurat pierwszy prezent, ale ten właśnie zapamiętałam. To był taki potężny domek dla lalek. Różowy, dwupiętrowy, z całą masą różnych rzeczy. Przez garderoby, sypialnie, łazienki, wózeczki, autka. Tam było wszystko. Całymi dniami potrafiłyśmy bawić się tym dokiem.
Urszula Radwańska: A ja pamiętam inną historię! Jak na Mikołajki wstałyśmy rano i szukałyśmy prezentu pod poduszką. Nic nie mogłyśmy wtedy znaleźć. Takie zawiedzione szukamy, nagle pod stołem zobaczyłyśmy wielkie sanki, które pod poduszką nie mogły się przecież zmieścić.
Czy śpiewają kolędy. Jakie są ich ulubione potrawy wigilijne. Co oznacza dla nich leniuchowanie! Czytajcie na drugiej stronie:)