W Brukseli zaczyna się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem i z jego zastępcą Fransem Timmermansem. To pierwsze spotkanie premiera Polski z szefem KE od czasu wyborów wygranych przez PiS. Rozmowy mają dotyczyć m.in. praworządności oraz relacji Warszawa-Bruksela. ​Jak podkreśla dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, dziś nie będzie żadnych decyzji ani przełomu w sprawie praworządności, ale próba rozpoczęcia dialogu. Juncker docenia wysiłek premiera Morawieckiego, żeby zerwać z liną rządu Beaty Szydło, ale Bruksela czeka jednak na konkrety. Premier ma czas do końca marca, żeby powstrzymać procedurę artykułu 7.1 Traktatu UE.


Zmiany ministrów idą w dobrym kierunku - ocenił w rozmowie z dziennikarką RMF FM wysoki rangą urzędnik KE tuż przed spotkaniem z polskim premierem w Brukseli. Zaznaczył jednak, że "najbliższe 3 miesiące pokażą czy Morawiecki może zrobić jakiś ruch w kwestiach praworządności".

Rozmówcy Morawieckiego w Brukseli doceniają, że premier przyjeżdża na spotkanie w dniu, gdy w Polsce dokonano zmian w rządzie. Zauważamy wysiłek premiera Morawieckiego, żeby pokazać, że jego ekipa jest nowa - mówi bliski współpracownik Junckera. 

Jego zdaniem, liczy się także sam fakt podjęcia rozmów i dialogu, których nie było za czasów Beaty Szydło. Liczy się także, że Morawiecki angażuje się osobiście. 

Jest to pierwsze spotkanie premiera rządu PiS z szefem Komisji Europejskiej od ostatnich wyborów w Polsce. Juncker jest także zadowolony, że będzie mógł porozmawiać z polskim premierem o innych tematach np. o przyszłości UE czy kwestiach unijnego budżetu po 2020 r. 

Bruksela jest bardzo ostrożna, gdyż już w przeszłości były nadzieje na zmianę, które później okazywały się płonne. Komisja Europejska daje więc wyraźnie do zrozumienia, że zmiana narracji i personaliów w polskim rządzie nie wystarczy. 

Polski premier ma teraz 3 miesiące, żeby udowodnić, że może zrobić jakiś ruch w kwestii praworządności - mówi współpracownik Junckera. Chodzi o rekomendacje w sprawie sądownictwa. 

Komisja Europejska dała w grudniu polskim władzom 3 miesiące na wprowadzenie zmian w ustawach o sądownictwie. Oznacza to, że jeżeli nic się nie wydarzy w ciągu 3 miesięcy, to Rada Unii może uznać Polskę za kraj niepraworządny. 

Mamy wśród krajów członkowskich niezbędną większość, czyli poparcie co najmniej 22 państw -  mówi jeden z rozmówców dziennikarki RMF FM.

(ph)