"To była naprawdę bardzo długa wyprawa. Udało się osiągnąć założony cel, czyli 30 dni. Jeszcze raz wszystkim dziękuję za wsparcie i trzymanie kciuków, bo to na pewno bardzo nam się przydało" - mówi Andrzej Bargiel w specjalnej relacji dla RMF FM po zdobyciu w rekordowym czasie Śnieżnej Pantery. Zakopiańczyk późnym wieczorem wrócił do bazy po wejściu na ostatni z pięciu 7-tysięczników byłego Związku Radzieckiego - Pik Pobiedy (7439 m n.p.m.) w górach Tienszan. "Niestety, podczas zjazdu wypięła mi się narta i gdzieś poleciała w przepaść" - opowiada Bargiel.
Jesteśmy już na szczęście cali i zdrowi w bazie. Wczoraj udało się zdobyć ostatni szczyt. Niestety, podczas zjazdu wypięła mi się narta i gdzieś poleciała w przepaść. Musiałem z około 6300 metrów schodzić, co nie było dla mnie zbyt dużym pocieszeniem, bo śnieg był bardzo mokry, ale wszyscy się cieszymy, że już po wszystkim - opowiada zakopiańczyk. To była naprawdę bardzo długa wyprawa. Mimo przeciwności, udało się osiągnąć nasz założony cel, czyli 30 dni, więc odpoczywamy. Mamy tutaj jeszcze kilka dni zdjęciowych i uciekamy do Polski. Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję za wsparcie i trzymanie kciuków, bo to na pewno bardzo nam się przydało - podkreśla w specjalnej relacji dla RMF FM.