"Jestem pewien, że sprawy, które doprowadziły do obecnej sytuacji, zostaną w najbliższym czasie wyjaśnione, a prawda pozwoli oczyścić moje nazwisko" - napisał na Facebooku Piotr Wawrzyk. Były wiceminister spraw zagranicznych w połowie września trafił do szpitala w stanie zagrażającym życiu.
W swoim wpisie na Facebooku Piotr Wawrzyk nawiązywał do swojego pobytu w szpitalu. "Wydarzenia ostatnich tygodni były i nadal są trudnym doświadczeniem dla mnie, nie tylko jako polityka, ale też jako człowieka. Tym bardziej dziękuję za wszystkie dobre słowa, które do mnie napływają w tych dniach, szczególnie w okresie mojego pobytu w szpitalu" - napisał były wiceminister spraw zagranicznych.
"Dziękuję też za Państwa wsparcie w czasie mojej pracy na stanowisku wiceministra spraw zagranicznych i w trakcie kadencji poselskiej. Służba Rzeczypospolitej i Ziemi Świętokrzyskiej zawsze była i będzie dla mnie zaszczytem, a także zobowiązaniem" - dodał polityk. Jak podkreślił, jest pewien, że sprawy, które doprowadziły do obecnej sytuacji, zostaną w najbliższym czasie wyjaśnione. "A prawda pozwoli oczyścić moje nazwisko" - dodał były wiceszef MSZ.
W połowie września były urzędnik został znaleziony w swoim mieszkaniu w Warszawie. Karetka zawiozła go do szpitala przy ul. Nowowiejskiej w Warszawie w stanie zagrażającym życiu - ustalili wtedy dziennikarze RMF FM.
Z naszych informacji wynikało, że kiedy ratownicy pojawili się w domu polityka, ten siedział na krześle i miał rany na rękach. Wiele wskazywało na to, że próbował popełnić samobójstwo, o czym mógł świadczyć między innymi pozostawiony list pożegnalny.
Nasi dziennikarze ustalili wtedy, że Wawrzyk miał w nim napisać, iż "nie zrobił nic złego, starał się pomagać ludziom bez względu na barwy polityczne i zapłacił za to najwyższą cenę".
Miał stwierdzić, że nie chce się tłumaczyć, że nie jest łapówkarzem i że nie chce żyć z piętnem łapówkarza.
W liście miał ponadto zapewniać, że od nikogo nic nie wziął i nie dostał. "Starałem się dobrze służyć ojczyźnie" - napisał.
Były wiceminister spraw zagranicznych był poddany silnej presji w związku z ujawnieniem przez media afery wizowej w resorcie dyplomacji.
31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w MSZ. Oficjalnym powodem tej decyzji był "brak satysfakcjonującej współpracy". Nieoficjalnie jednak wiadomo, że powodem była tzw. afera wizowa, w związku z którą do ministerstwa weszli agenci CBA.
Chodzi o podejrzenia o korupcję przy procesie wydawania wiz dla setek tysięcy pracowników z Azji i Afryki.
Wawrzyk stracił również miejsce na listach wyborczych PiS.