"System stracił kontrolę nad wydawaniem wiz. Mamy do czynienia z oświadczeniem prokuratury, która mówi o co najmniej kilku, jeżeli nie kilkunastu, placówkach" - tak aferę wizową skomentował prof. Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z Pawłem Balinowskim na antenie Radia RMF24. "Gdyby to była jedna placówka i może jedna, dwie osoby, to by pewnie nie było problemu. Ale mamy kilkanaście placówek, sekretarza stanu i proces, w który było zamieszanych co najmniej kilkanaście osób, jak wynika z doniesień, nie tylko dziennikarzy, ale również prokuratury" – argumentował profesor.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
W ostatnich dniach w mediach pojawiły się informacje sugerujące, że wiceminister MSZ Piotr Wawrzyk został wyrzucony z rządu nie z powodu "braku satysfakcjonującej współpracy", jak głosiło oficjalne wyjaśnienie. Onet ujawnił, że polityk miał być odpowiedzialny za pomoc w stworzeniu nielegalnego kanału przerzutu migrantów z Azji i Afryki. W związku z tzw. aferą wizową siedem osób usłyszało już zarzuty, a trzy z nich zostały aresztowane.
Sprawa ma duże znaczenie nie tylko z punktu widzenia polityki wewnętrznej i trwającej kampanii wyborczej, ale także na arenie międzynarodowej. Gość Radia RMF24 prof. Maciej Duszczyk podkreśla, że Polska jest częścią strefy Schengen i jest to kwestia w tym wypadku kluczowa.
Cały system strefy Schengen, w której nie ma kontroli na granicach wewnętrznych polega na zaufaniu. Niemcy, Szwedzi, Hiszpanie i tak dalej ufają nam, że my wydajemy w odpowiedni sposób wizy, ponieważ te wizy pozwalają również wjechać do tych państw. Problem polega na tym, że właśnie tracimy to zaufanie - wyjaśniał.
Ekspert zwraca uwagę na pojawiające się w mediach zachodnich doniesienia na temat polskich problemów wizowych. Jego zdaniem ta sprawa nie przejdzie bez echa. Myślę, że z punktu widzenia państwa nie czekają nas żadne oficjalne konsekwencje, ale jeżeli chodzi o utratę zaufania, to bardzo dokładne przyglądanie się wizom polskim jest bardzo, bardzo realne - mówił ekspert.
Na włoską wyspę Lampedusa w ostatnich dniach drogą morską dotarło niemal 7 tysięcy migrantów z krajów afrykańskich. Rząd w Rzymie stara się przewozić imigrantów na teren Włoch kontynentalnych. Profesor Duszczyk uważa, że "kryzys ten wpisuje się w długą linię sztucznie wywołanych problemów, które mają na celu wywołanie reakcji ze strony Unii Europejskiej".
Łączę to z negocjacjami Unii Europejskiej, a szczególnie Włoch z Tunezją w kontekście umowy o odsyłaniu migrantów, którzy trafiają przez Tunezję do UE z powrotem do tego kraju. Mam wrażenie, że to jest po prostu element polityki - powiedział.
Politolog zwraca uwagę na zorganizowany charakter akcji, w wyniku której na położoną blisko wybrzeża afrykańskiego wyspę trafia więcej migrantów, niż ma ona mieszkańców. Po co to jest robione? Po to, żebyśmy mówili, że to jest inwazja, że tracimy kontrolę. Opinia publiczna zaczyna się bardzo mocno denerwować, naciska na szybkie rozwiązanie. A my mówimy: "Słuchajcie, drodzy Tunezyjczycy, zabierzcie ich, my pójdziemy na ustępstwa, zapłacimy wam kolejny miliard euro, byleby szybko rozwiązać ten problem - wyjaśniał.
Gość Pawła Balinowskiego podkreślał także, że w tym momencie bardzo ważna jest solidarność. To, jak Unia poradzi sobie z tym kryzysem, jest obiektem zainteresowania chociażby Białorusinów i Rosjan. Jeżeli UE pokaże słabość, może się to przełożyć również na sytuację na wschodniej granicy Polski.
Opracowanie: Dorota Hilger