System używany do przeliczania oddanych głosów wyborczych na mandaty poselskie w Polsce nie jest proporcjonalny i faworyzuje większe partie polityczne - zauważa w rozmowie w Radiu RMF24 prof. Piotr Skowron z Wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego. "Zamysł systemu liczenia głosów w Polsce, a u nas jest używana metoda D’Hondta, jest taki żeby ten system był rzeczywiście proporcjonalny. Nasze intuicyjne rozumienie proporcjonalności jest tutaj takie, że jeżeli dana partia polityczna uzyskała powiedzmy 20 proc. głosów w wyborach, to powinna również uzyskać 20 proc. miejsc w parlamencie. Natomiast problem polega na tym, że w Polsce staramy się być proporcjonalni względem dwóch kryteriów - względem tej politycznej afiliacji i względem regionów wyborczych. W każdym z regionów wyborczych stosowana jest metoda D’Hondta niezależnie. Ta metoda D’Hondta rzeczywiście jest proporcjonalna, ale jeżeli mamy do czynienia z ułamkowymi miejscami w parlamencie, to je troszeczkę zaokrągla i zaokrągla je na korzyść większych partii politycznych" - tłumaczy prof. Piotr Skowron.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Ekspert zauważa, że wynik przestaje być proporcjonalny do oddanych głosów ze względu na sporą liczbę okręgów wyborczych w Polsce.
To się dzieje w ten sposób, że ten błąd w każdym z okręgów wyborczych jest bardzo malutki, tzn., że partia polityczna powinna dostać mniej o co najwyżej jedno miejsce w danym okręgu wyborczym, bo to gwarantuje nam metoda D’Hondta. Ona jest proporcjonalna, tzn. wiemy, że żadna partia nie uzyska zbyt mało tych miejsc w porównaniu do liczby głosów. Ale ponieważ okręgów wyborczych mamy wiele, to te błędy się kumulują i wtedy globalnie wynik już przestaje być proporcjonalny - tłumaczy gość Tomasza Terlikowskiego podkreślając, że rzeczywiście system używany w Polsce nie jest proporcjonalny i faworyzuje większe partie polityczne.
W liczeniu głosów i podziale mandatów do Sejmu stosuje się tabelki i wzory, ale fakt, że metoda liczenia jest matematyczna, wcale nie oznacza, że sam wynik jest skomplikowany - zwraca uwagę prof. Skowron.
To co byśmy chcieli uzyskać, to by wynik był intuicyjny, proporcjonalny, taki jaki chcemy, ale być może używając do tego metod, które są troszkę bardziej zaawansowane z punktu widzenia matematycznego - mówi ekspert przytaczając jako przykład metodę, która jest używana w Szwajcarii. Najpierw formujemy pewne kryteria, które chcemy spełnić, a później rozwiązujemy pewne równania matematyczne, które zapewniają nam, że te kryteria są spełnialne. Dzięki temu uzyskujemy proporcjonalność względem tych dwóch kryteriów jednocześnie, tzn. globalną proporcjonalność względem partyjnych afiliacji i zapewniamy też, żeby liczba posłów wybranych z każdego regionu była również proporcjonalna do populacji tego regionu - opisuje prof. Piotr Skowron. W tym kryterium jest np. to, że jeżeli partia uzyskuje 20 proc. głosów, to powinna uzyskać też 20 proc. miejsc w parlamencie. Jeżeli populacja danego regionu stanowi 7 proc. populacji kraju, to z tego regionu powinniśmy wybrać również 7 proc. posłów w parlamencie. Te kryteria możemy właśnie zapisać w języku matematycznym, a później rozwiązać równania korzystając nawet z programów komputerowych, które za nas rozwiązuje to zadanie - mówił gość Tomasza Terlikowskiego.
W centrum zainteresowania współczesnej nauki, która zajmuje się badaniem teorii systemów wyborczych są jednomandatowe okręgi wyborcze. Takie systemy cieszą się największym zainteresowaniem - zauważa prof. Skowron. W ostatnich latach było bardzo dużo badań przeprowadzonych nad możliwościami tego typu systemu. Rzeczywiście istnieją systemy, które zapewniają zarówno proporcjonalność i nie wymagają tego, żeby kandydaci do Sejmu posiadali nawet jakąkolwiek afiliację partyjną. Możemy więc głosować na indywidualnych kandydatów, a jednocześnie zapewnić, żeby wynik wyborów był proporcjonalny. Co oznacza proporcjonalność? Odpowiedź jest już tu trudniejsza i trzeba do tego trochę nauki wprowadzić, żeby w ogóle zdefiniować czym jest proporcjonalność, ale świat nauki tutaj zgadza się , że potrafimy rozwiązywać tego typu problemy - zapewnia ekspert zauważając, że jesteśmy przyzwyczajeni do systemu partyjnego. Natomiast istnieją takie sytuacje polityczne, trochę bardziej lokalne, w których takie systemy zaczynają mieć dużo większy sens nawet. Ich użycie jest już niekwestionowalne zupełnie i przykładem takich wyborów są np. wybory w ramach projektów budżetów obywatelskich - zauważa prof. Piotr Skowron.