Spada apetyt na nieruchomości. "Na rynku jest około 70 proc. mniej kupujących. To oznacza, że faktycznie niewiele tych umów jest realizowanych, jeżeli chodzi o transakcje kupna-sprzedaży" - mówiła w Radiu RMF24 Anna Kucharska z Bergsen Nieruchomości. Na pytanie Krzysztofa Urbaniaka o możliwy spadek cen mieszkań, ekspertka odpowiedziała, że na ten moment nie ma jeszcze zachęcających promocji u deweloperów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Mieszkania, które już stoją praktycznie się sprzedały. W ofercie pozostały lokale, które stanowią tzw. dziurę w ziemi. Kupujący nie jest chętny na ich nabycie, ponieważ chciałby otrzymać natychmiastowy zwrot zainwestowanych pieniędzy. Na ten moment nie widać także żadnych okazjonalnych ofert mieszkań - mówiła Kucharska.
Mieszkania własnościowe to jednak nie wszystko. Istotne są także ceny najmu, które w ostatnich miesiącach znacząco rosły.
Z moich analiz wynika, że podwyżek więcej nie będzie, bo musiałoby się coś na rynku wydarzyć, np. znowu będzie jakaś fala nowych najemców - mówi ekspertka. Zdaniem gościa Radia RMF24 w związku z konfliktem na Ukrainie sytuacja wynajmu mieszkań i ich czynszów drastycznie się zmieniła. Jak była pandemia, to te mieszkania na wynajem straciły o 50 proc. wartości aktywów. Jeżeli chodzi o czynsze, to one utrzymują się już na tym wysokim poziomie, nawet 60 proc. wyższym niż przed wojną i teraz lokale są do wynajęcia w mocno zawyżonych cenach - mówiła.
Najbardziej popularne mieszkania na rynku to te między 35 a 45, maksymalnie do 50 metrów kwadratowych - pod kątem wynajmu i sprzedaży - dlatego, że możemy wynająć zarówno jednej osobie jak i parze. Najbardziej opłaca się kupić dwupokojowe mieszkanie - podkreśla ekspertka. Średnia cena wynajmu kawalerki to w tej chwili 2 000 złotych, poniżej 1800 złotych ciężko coś znaleźć - podkreśla.
Na koniec ekspertka opowiada o zmianach, które wkrótce zaczną obowiązywać. Od 28 kwietnia tego roku wchodzi obowiązkowe posiadanie certyfikatu energetycznego, czyli nie zrobimy żadnej transakcji na rynku nieruchomości bez tego certyfikatu, nie wynajmiemy i nie sprzedamy. Jest to taki dokument, który mówi o wydajności energetycznej nieruchomości. Wcześniej, jak ktoś był właścicielem, osobą prywatną to mógł sobie rozliczać koszty, czyli np. kiedy ma mieszkanie do wynajęcia. Na wszystkie rzeczy brał faktury i zmniejszał sobie podatek. Natomiast teraz nie ma takiej możliwości - mówiła.
Opracowanie: Emilia Witkowska