Izba Reprezentantów USA zapowiada głosowanie nad ustawowym zakazem korzystania z aplikacji TikTok. Zdaniem członków Kongresu platforma ma być wykorzystywana do inwigilacji użytkowników, władz i mediów w Stanach Zjednoczonych. „Możemy się spodziewać, że u nas również będzie dyskusja o tym, co zrobić z TikTokiem, szczególnie jeśli Stany Zjednoczone zdecydują się go zakazać” – powiedział na antenie Radia RMF24 ekspert od spraw technologii i członek Klubu Jagiellońskiego Bartosz Paszcza.
Już w tym tygodniu Izba Reprezentantów USA może głosować nad projektem ustawy, która może doprowadzić do sprzedaży TikToka lub całkowitego zakazu aplikacji w USA. Powodem jest możliwe zagrożenie, jakie niesie za sobą platforma. Zdaniem Amerykanów to "szpiegujący koń trojański". Piotr Salak pytał swojego gościa czy blokada TikToka w Polsce też jest możliwa.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Nie wiemy tego. Wszyscy pewnie czekają na to, co wydarzy się w Stanach Zjednoczonych - mówił na antenie Radia RMF24 Bartosz Paszcza. Wskazał, że blokady jak np. amerykański zakaz używania technologii 5G od chińskiej firmy Huawei "nie zawsze znajdywały swoją drogę do Europy". Zauważył, że w Polsce podejście do wspomnianego zakazu się zmieniało na przestrzeni czasu.
Możemy się spodziewać, że u nas również będzie dyskusja o tym, co zrobić z TikTokiem, szczególnie jeśli Stany Zjednoczone zdecydują się go zakazać, a na razie na tej ścieżce widać współpracę republikanów z demokratami. Co zrobi Polska, zobaczymy później - dodał ekspert na antenie Radia RMF24.
Tik-Tok nie jest jedyną platformą społecznościową, która gromadzi nasze dane. Mimo to miano najniebezpieczniejszej, szpiegowskiej aplikacji przypadło właśnie chińskiej aplikacji. Bartosz Paszcza tłumaczył, że chodzi jednakowo o gromadzenie danych oraz o to, że są one przechowywane w Chinach.
Członek Klubu Jagiellońskiego tłumaczył, że w Państwie Środka technologiczne spółki są powiązane z Komunistyczną Partią Chin. Podlegają też pod chińskie prawodawstwo, które nakazuje współpracę z tamtejszymi służbami w określonych przypadkach.
Te zasady oczywiście są bardzo ogólnie opisane i tak naprawdę nie wiemy, co się za nimi kryje. Używając tego paragrafu chińska administracja może mieć wpływ na spółki chińskie, a firma ByteDance stojąca za TikTokiem, ma już za sobą kontrowersyjne - powiedział specjalista od technologii.
W rozmowie przypomniano, że przedsiębiorstwo będące właścicielem platformy TikTok - ByteDance - przeprowadziło wewnętrzne dochodzenie, które wykazało, że pracownicy TikToka śledzili amerykańskich dziennikarzy współpracujących z magazynem "Forbes".
Byli pracownicy innej aplikacji tej firmy (...) po latach przyznają, że tam właśnie dochodziło do ręcznej cenzury niekorzystnych dla Chin wiadomości i promowania prochińskich treści - zauważył ekspert. Dodał, że FBI rozpoczęło dochodzenie dotyczące używania TikToka do śledzenia amerykańskich dziennikarzy i sprawdzania jakim tematom planują się oni zająć.
Bartosz Paszcza tłumaczył w rozmowie, że procedowana w Stanach Zjednoczonych ustawa zakłada usunięcie aplikacji ze sklepów bądź platform umożliwiających jej pobranie oraz zablokowanie jej serwerów, pod warunkiem, że prezydent zdecyduje się na objęcie firmy i aplikacji zakazem.
Po prostu przestanie działać. Czy będą sposoby to obejścia tego zakazu? Pewnie tak - stwierdził Paszcza. Zwrócił uwagę, że dla większości osób obejścia zakazu będzie jednak trudne albo wręcz niemożliwe.
Sama firma traktuje to zagrożenie poważnie i weszła w lobbing przeciwko tej legislacji - dodał rozmówca.TikTok wysłał powiadomienie milionom użytkowników, wzywając ich do dzwonienia do biur kongresmenów, by "powstrzymać zamknięcie TikToka". W rezultacie linie telefoniczne wielu kongresmenów dzwoniły non-stop. Rezultat był odwrotny od zamierzonego, bo tylko zirytował wielu deputowanych.
Paszcza zauważył, że dyskusja na temat kontroli mediów społecznościowych już się toczy. Dotyczy ona chociażby serwisów takich jak Facebook, Youtube, X (dawniej Twitter), czy właśnie TikTok. Ekspert stwierdził jednak, że inaczej rozmowy wyglądają w Europie, inaczej w USA, a jeszcze inaczej w Chinach "które na polu legislacji tego, co można na platformach robić, są bardzo aktywne".
Na pewno jest tutaj cały czas dylemat dotyczący balansu między wolnością słowa a dopuszczeniem np. do operacji wpływu, czy to przez platformy, czy przez jakiś aktorów, czy służb zagranicznych państw wykorzystujących platformy do wpływu np. na demokratyczny proces wyborczy w naszych krajach - mówił. Wskazał, że niektórzy podejrzewają, że właśnie za pośrednictwem TikToka Chiny mogą wpływać na inne kraje.
Według eksperta zmierzamy w kierunku racjonalnej kontroli mediów społecznościowych. Jeszcze nie jesteśmy przy tej rozsądnej kontroli, ale wydaje mi się, że powoli ta dyskusja wychodzi z klinczu - wskazał Paszcza. Członek Klubu Jagiellońskiego zauważył, że coraz lepiej rozumiemy ja duży wpływ aplikacje i media społecznościowe mają na debatę publiczną czy zdrowie psychiczne.
Bardziej rozumiemy ich taki pośredni wpływ, który nie zawsze jest dostrzegany tam przy pierwszym użyciu, ale używając czegoś latami, codziennie, przez często godzinę albo więcej - powiedział.
Opracowanie: Jakub Kulig