Dziś rano w Jerozolimie doszło do napadu terrorystycznego - zginęły trzy osoby, a sześć zostało rannych. Hamas przyznał się do przeprowadzenia ataku. "Porozumienie na temat zawieszenia broni nie obejmowało innych obszarów niż Strefa Gazy" - wyjaśniał Michał Wojnarowicz, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, na antenie Radia RMF24.
Zamach terrorystyczny, który dziś rano wstrząsnął Jerozolimą, był pierwszym atakiem ze strony Hamasu od czasu zawieszenia broni związanego z wypuszczeniem palestyńskich więźniów. Michał Wojnarowicz zaznacza, że porozumienie dotyczyło wyłącznie Strefy Gazy. Zawieszenie broni tak czy inaczej, by wygasło, a ten atak będzie najprawdopodobniej pretekstem do wznowienia działań wojennych - mówił ekspert w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim.
Palestyńska organizacja terrorystyczna Hamas przyznała się do przeprowadzenia ataku terrorystycznego na ulicach Jerozolimy. Chociaż po niedawnej eksplozji, do której doszło w północnej Strefie Gazy, nie było mowy o zniesieniu zawieszenia broni, obecne okoliczności sprzyjają powrotowi do działań zbrojnych pomiędzy Izraelem a Hamasem. Izrael wyciągnął z niewoli tylu zakładników, ilu mógł. Pozostali, którzy tam zostali, to już przede wszystkim żołnierze i młode osoby. To za nie Hamas na pewno będzie żądać dużo wyższej ceny - twierdzi ekspert.
Obie strony konfliktu wydają się być gotowe, by powrócić do działań zbrojnych, a to oznacza, że w perspektywie kilku dni możemy wrócić do punktu wyjścia. Warto zaznaczyć, że Izrael nie rozpoczął jeszcze działań wojennych w południowej Strefie Gazy, a w północnej miejscami widać opór Hamasu. Zdaniem eksperta to tam będą koncentrować się działania wojenne w najbliższym czasie. Sekretarz stanu USA, Antony Blinken podkreśla, że głównym celem Izraela jest w tej chwili ochrona ludności cywilnej.
Opcja zniszczenia Hamasu, całkowitego pozbawienia tej organizacji możliwości działania ze Strefy Gazy to jest opcja faktyczna, która nie nastąpi jednak bez inwazji lądowej na południową część tego obszaru - mówi ekspert.
Działania stosowane przez Izrael oraz metody jego polityki, przez którą giną niewinni Palestyńczycy, zwiększają poparcie ludności cywilnej wobec Hamasu. Z racji słabnącej infrastruktury w Strefie Gazy, konieczne byłoby sprecyzowanie działań Izraela, aby zmniejszyć ilość ofiar w ludności cywilnej. Kolejną możliwością, która pomogłaby w zmniejszeniu rozlewu krwi byłaby kapitulacja Hamasu. Przywódcy polityczni Hamasu są w Katarze, jednak przywódcy wojskowi bynajmniej nie. I to oni są teraz głównym celem armii izraelskiej. To właśnie Jahja Sinwar, który był odpowiedzialny za atak terrorystyczny 7 października. Pokonanie ich, schwytanie, zgładzenie to byłby taki punkt, w którym głowa Hamasu w Strefie Gazy zostałaby odcięta i można by było przystąpić do kolejnego etapu działań - mówi Michał Wojnarowicz.
Coraz więcej zachodnich przywódców jest na granicy poparcia dla Izraela, w skutek prowadzonych przez niego działań wojennych. Rząd Izraela jest pod potężną presją i międzynarodową krytyką, przez co odpowiednie działanie narracyjne z jego strony może okazać się ogromnym wyzwaniem. Kluczowa jest tutaj rola Stanów Zjednoczonych, bo to one mają najwięcej narzędzi nacisku, tych miękkich oraz bardziej stanowczych.
Obstawiałbym jakieś działania w stylu przyzwolenie np. na jakąś rezolucję w radzie ONZ, niż zablokowanie dostaw broni. Bo to jest coś, co z kolei bardzo by kosztowało politycznie Joe Bidena w kontekście przyszłorocznych wyborów - twierdzi Michał Wojnarowicz.
O poparcie walczy także premier Izraela, Benjamin Netanjahu. Zdaniem eksperta nie powinniśmy przekreślać jego szans na przetrwanie w przestrzeni publicznej z racji jego umiejętności sterowania przekazem.
Netanjahu znowu będzie pozycjonować się jako ta najlepsza alternatywa, jako ten jedyny, który może ocalić Izrael przed jeszcze większą katastrofą, spychając na dalszy plan katastrofę, która naprawdę miała miejsce - mówi na antenie internetowego Radia RMF24 analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Opracowanie: Wiktoria Krzyżak