Politycy Prawa i Sprawiedliwości przedstawili wszystkie cztery propozycje pytań, które miałyby zostać zadane w referendum. Głosowanie ma się odbyć wraz z październikowymi wyborami parlamentarnymi. Treść czwartego pytania brzmi: Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi? Według politologa z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Rafał Chwedoruk, czwarta propozycja „to dopełnienie kampanii strachu, jaka jest prowadzona w Polsce przez rządzącą prawicę”. Gość Piotra Salaka w internetowym Radiu RMF24 komentuje treść pytań, które mają być zadane Polakom podczas głosowania.
Według eksperta czwarta propozycja pytania referendalnego to jeden ze sposobów na sprowadzenie wyborców do urn. To także forma podtrzymania uwagi tych wyborców, którzy zawsze byli wierni prawicy. Co pewien czas pojawiają się strachy: od prób kreowania zagrożeń wojną konwencjonalną, przez redukcję różnych świadczeń socjalnych, po kwestię migrantów. Z perspektywy głosowania trudno powiedzieć, by istnienie muru, krótszego czy dłuższego, było sprawą, która powinna podlegać rozstrzygnięciu w głosowaniu powszechnym - komentuje prof. Rafał Chwedoruk.
Podkreśla też, że czwarta propozycja powstała w związku z kampanią wyborczą i ma przede wszystkim motywować wyborców, aby poszli do urn. Według gościa RMF24 pytanie omija kluczowe dla tematu imigrantów kwestie, czyli m.in. wzrost liczby ludności. Sytuacja demograficzna sprawia, że już niedługo migracja będzie nieuchronna.
Pozostałe trzy propozycje pytań, na które podczas referendum mieliby odpowiedzieć Polacy, dotyczą wyprzedaży państwowych przedsiębiorstw, wieku emerytalnego oraz imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Według politologa poruszanie tych kwestii to przede wszystkim forma zabiegania o wyborcę. Mapa tematów odzwierciedla mapę grup społecznych, o których partycypację w wyborach Prawo i Sprawiedliwość ma podstawy, by się martwić. Niczego poza tym nie ma - wyjaśnia prof. Rafał Chwedoruk.
Ekspert żałuje, że bardzo potrzebna w demokracji idea referendum w Polsce zostanie w tym roku zmarnowana. Dodaje też, że referenda, które obywały się w poprzednich latach, także nie wykorzystywały swojego potencjału. Większość poprzednich referendów wbrew pozorom nie kończyła się sukcesami. Nawet te, gdzie można mówić o czymś na kształt sukcesu, to znaczy konstytucyjnym i europejskim, odbywały się przy niezbyt imponującej frekwencji. Wszystkie pozostałe, jakie się w Polsce odbyły, czyli takie, jak powszechne uwłaszczenie czy referendum związane z jednomandatowymi okręgami wyborczymi były po prostu katastrofą - podsumowuje gość Piotra Salaka.
Niektórzy obserwatorzy bieżącej polityki sugerują, że październikowe wybory to tylko wstęp do kolejnych, przedwczesnych wyborów. Nasz gość podkreśla, że taki scenariusz jest mało realny, ponieważ w poprzednich latach próby przeprowadzania przedwczesnych wyborów kończyły się polityczną katastrofą.
Podkreśla też, że polscy politycy nie są skłonni do rezygnowania z raz już zdobytego mandatu. Różne przywileje związane z pełnieniem funkcji posła czynią wielu polityków niechętnymi do zmian (...) Wielu polityków, szczególnie małych partii oraz tych, którzy zostali posłami dzięki głosom kilku tysięcy obywateli, będzie najlepszą gwarancją tego, że żadnych wcześniejszych wyborów nie będzie - tłumaczy prof. Rafał Chwedoruk.
oprac. Natalia Biel