Awantura o aborcję w koalicji rządzącej. Posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska zarzuciła marszałkowi Szymonowi Hołowni, że sejmową zamrażarkę zamienił na "uśmiechniętą chłodnię", do której trafiły projekty ustaw ws. przerywania ciąży. "Niedługo znów na ulicach zobaczymy błyskawice" – zasugerowała, nawiązując do głośnych protestów kobiet z czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Anna Maria Żukowska w swoim wystąpieniu nawiązała do zapowiedzi marszałka Sejmu Szymona Hołowni, że projekty ustaw dot. aborcji będą procedowane 11 kwietnia - po pierwszej turze wyborów samorządowych.
Zamrażarkę zamienił pan na uśmiechniętą chłodnię - mówiła, wywołując rozbawienie na sali. Nigdy nie jest dobry czas dla mężczyzn rządzących tym krajem. A to wejście do NATO, wejście do Unii, wybory, kolejne wybory. Po pierwszej turze będzie druga tura wyborów samorządowych. Potem będą wybory europejskie, potem będą wybory prezydenckie, a następnie będą wybory parlamentarne - wyliczała wyraźnie wzburzona posłanka Lewicy. Dla Was nigdy nie jest dobry czas dla kobiet - grzmiała. Złożyła też wniosek formalny o zamknięcie posiedzenia Sejmu i uzupełnienie porządku obrad o projekty dot. aborcji.
Ta błyskawica panie marszałku będzie wymierzona w pana - stwierdziła Żukowska, nawiązując do znanego z protestów emblematu, który miała na koszulce.
W odpowiedzi na wystąpienie Żukowskiej Hołownia bronił swojej decyzji i przekonywał, że nie mrozi projektów ws. aborcji. Data 11 kwietnia zostanie przez ten Sejm dotrzymana - zapewniał. Nie dopuszczę do tego, żebyśmy wyszli z tej izby na Dzień Kobiet z koszem pełnym ustaw, które miały poprawić prawa kobiet w Polsce i poprawić ich los. Nie dopuszczę do tego - stwierdził kategorycznie lider Polski 2050.
To będzie policzek dla tych, które nas wybrały, które uwierzyły w nadzieję, którą niosła koalicja 15 października - tłumaczył Hołownia. Jednocześnie stwierdził, że przy zgodnej deklaracji wszystkich klubów tworzących sejmową większość, że projekty ustaw nie zostaną wyrzucone do kosza w pierwszym czytaniu, jest otwarty na rozmowy.
Chcę zrobić wszystko, żeby zminimalizować ryzyko, że odbędzie się w tym Sejmie polityczny show i debata, a wyjdziemy stąd z niczym - zapewniał Hołownia. Problem nie jest we mnie. Jest w tym, czy dzisiaj jest polityczna zgoda na to, by potraktować kobiety tak, jak na to zasługują - przekonywał.
W reakcji na wystąpienie Hołowni Żukowska zadeklarowała, że Lewica jest za rozpatrywaniem wszystkich projektów ws. aborcji. Dopytywała Hołownię o to, kto jego zdaniem blokuje taki scenariusz i z kim rozmawiał w tej sprawie.
Czekamy 30 lat. Może pan uważać, że tydzień, dwa, trzy różnicy to żaden problem. Ja uważam, że to jest problem. Uważam, że niedługo znowu na ulicach zobaczymy te błyskawice - stwierdziła Żukowska, ponownie nawiązując do emblematu na swojej koszulce.
Wniosek Żukowskiej nie został poddany pod głosowanie. Jak tłumaczył marszałek Hołownia, jest on niedopuszczalny.
Głos ws. aborcji zabrała też minister ds. równości Katarzyna Kotula. Polki przerywają ciążę niezależnie od tego, że niektórzy politycy zwracają się do nich z fałszywą troską, mówiąc: to dla waszego dobra - stwierdziła. Zapewniła, że Lewica zrobi wszystko, by kobiety mogły same podejmować decyzje o swoim zdrowiu, ciele i życiu.
Zawsze jest dobry czas na prawa kobiet. Obiecuję, że tego tematu nie odpuścimy - mówiła Katarzyna Kotula. Oceniła też, że na stole leżą "dobre projekty Lewicy i Koalicji Obywatelskiej".
Krzysztof Paszyk z Polskiego Stronnictwa Ludowego odpowiadając na wystąpienia posłanek Lewicy stwierdził, że jedynym rozwiązaniem w tej sprawie jest "oddanie woli narodowi" w referendum. Decyzję Hołowni o rozpatrzeniu projektów ws. aborcji z 11 kwietnia uznał za słuszną.
Na konferencji prasowej posłanki Lewicy zapowiedziały, że ich ugrupowanie złoży wniosek o uzupełnienie porządku obrad, by na bieżącym posiedzeniu Sejmu były procedowane projekty ustaw ws. aborcji.
Marszałek Hołownia powiedział wczoraj kobietom, że to nie jest dobry czas na rozmowę o prawach kobiet - zauważyła minister ds. równości Kotula. Podkreśliła, że kobiety w Polsce od 30 lat słyszą, że za chwilę są jakieś wybory, "że może nie teraz, może później, może mniej emocji".
Jeśli marszałkowi Hołowni wydawało się, że odsuwając procedowanie tych ustaw odsuwa temat aborcji, sprawi, że wybory samorządowe nie będą o aborcji, to bardzo się myli. Te wybory samorządowe będą o aborcji, będą o prawach kobiet - powiedziała Kotula.
Mamy dość czekania. To nie jest tak, że jakiekolwiek wybory mogą przeszkadzać w głosowaniach, debatowaniu nad prawami człowieka - zaznaczyła minister rodziny Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Praw człowieka nie odkłada się na półkę. Nie można powiedzieć, że prawa człowieka przeszkadzają komuś w kampanii. Bo jeśli komuś przeszkadzają, nie powinien startować w wyborach - dodała.
Mamy apel do kobiet: 7 kwietnia możecie zagłosować za prawami kobiet; możecie zagłosować przeciwko tym, którzy wasze prawa o decydowaniu o sobie odkładają na wieczne nigdy - podkreśliła Dziemianowicz-Bąk.