Wojna z Saddamem Husajnem miała rozpocząć się w miniony piątek o 19. (czasu warszawskiego) – ujawnił „The Washington Post". Działania wojenne tak naprawdę trwały już jednak w chwili, kiedy dwa dni wcześniej CIA złożyła prezydentowi USA propozycję wcześniejszego uderzenia na najwyższe irackie kierownictwo.
Według gazety, dokładnie 48 godzin przed piątkowym terminem rozpoczęcia operacji, w zachodnim i południowym Iraku wylądowało 31 oddziałów sił specjalnych (300 żołnierzy). Mieli oni dołączyć do operujących już tam agentów CIA. Ich zadaniem było przecięcie linii komunikacji, które mogłyby pozwolić Husajnowi na wydanie rozkazu użycia broni masowego rażenia, odpalenia Scudów przeciwko Izraelowi, czy podpalenia szybów naftowych.
Wkrótce po tym, George W. Bush podjął jednak decyzję o „chirurgicznym uderzeniu” na Husajna, a operację lądową przyspieszono o 24 godziny. Jak pisze gazeta, było to możliwe dzięki uporowi sekretarza obrony, Donalda Rumsfelda, który podczas 14-miesięcznego planowania inwazji, wymusił na dowódcach przygotowanie ok. 20 wariantów operacji.
Źródła w Pentagonie wspominają o wyczerpujących telekonferencjach Rumsfelda z dowódcą Central Command. Gen. Tommy Franks proponował m.in. 14 dni początkowej kampanii lotniczej. Choć chwilami wydawało się, że spory doprowadzą do załamania się sytemu planowania operacji, w ich wyniku udało się stworzyć niezwykle elastyczny i pełen niespodzianek plan. Jego realizację obserwujemy od kilku dni niemal na własne oczy.
rys. RMF
10:20